Translate

poniedziałek, 25 listopada 2024

Listopad z szachami. Gliwickie Cztery Pory Roku - Jesień

Co robi człowiek, kiedy przytłacza go codzienność? Kiedy wydaje mu się, że żyje rytmem praca-posiłek-zmęczenie-sen? Idzie grać w szachy! W ostatnią sobotę, 23 listopada 2024 roku, okazja nadarzyła się po temu znakomita, ponieważ z inicjatywy znanego gliwickiego arcymistrza i animatora życia szachowego w Polsce Zbigniewa Paklezy odbył się na Wydziale Mechanicznym Technologicznym Politechniki Śląskiej kolejny (ostatni w tym roku) turniej z cyklu Gliwickie Cztery Pory Roku (Jesień, w końcu mamy listopad) z licznymi nagrodami (finansowymi i rzeczowymi). Wziąłem w nim udział razem z 57 innymi zawodnikami. Jak wyszło? Zapraszam do zapoznania się z relacją! 
Sobotni turniej wieńczył drugi cykl czterech kolejnych rozgrywek szachowych. Wszystkie odbyły się w obrębie obiektów Politechniki Śląskiej, wzięło w nich udział całe mnóstwo ludzi, wielu (w tym ja) zagrało we wszystkich częściach imprezy pt. Gliwickie Cztery Pory Roku. Ostatnie w sekwencji zawody odbywały się w zimowej aurze, wcześniej bowiem nad moim miastem spadł śnieg i było mroźnie. 
Organizatora turnieju, GM-a Paklezy, nie trzeba przedstawiać, można za to zajrzeć na profil facebookowy GrandmasterGlobetrotter lub na kanał youtube'owy PZSzach, gdzie komentuje różne wydarzenia, uczy i bawi, buduje społeczność. Sędzią głównym była także znana w okolicy szefowa klubu Hetman Gliwice WFM Anna Kohut. 
Pojawili się też stali bywalcy gliwickich turniejów i imprez około turniejowych, moderatorzy czatów internetowych, aktywni w społeczności: Janusz, Błażej, Krzysiek (Raidman), Marcin, Maks, licznie stawiła się gliwicko-zabrzańska młodzież z pobliskich klubów, nie brakło weteranów (jak zwycięzca całego cyklu, pan Aleksander Masternak). 28 szachownic, tempo 10 minut + 5 sekund na partię, 9 rund, blisko 6 godzin z szachami. 
Zwyciężył CM Jakub Lizak, który nie przegrał żadnej partii, a ogółem zdobył 7,5 punktu z 9. Na drugim miejscu uplasował się młody Ukrainiec Oleg Achinovich (w jednym z poprzednich turniejów zebrałem od niego srogie baty), a na trzeciej pozycji pojawił się kandydat Kamil Grochol. Raptem 5 kobiet w całych zawodach, wielu juniorów, kilku starszych wiekiem graczy, 9 osób bez polskiej kategorii (z takimi zazwyczaj gra się najłatwiej, aczkolwiek to mogą być szachiści grający przez internet, nie zweryfikowani na żywo). Sporo znajomych nazwisk, znanych z innych zawodów, jak np. Wiktoria, jak bracia Cichoccy, jak Ewa Kiełbasa. 
Poza szachami mieliśmy także inne atrakcje, jak pakowanie sprzętu i sprzątanie bałaganu po turnieju. Ponadto koledzy Marcin i Maks bawili się znalezioną poziomicą i sprawdzali krzywizny ścian na Politechnice, śmiejąc się przy tym, że budynek dla inżynierów jest zupełnie powykrzywiany na wszystkie strony. Dla mnie samego dodatkowe wyzwanie stanowiła walka z alergią, która zaatakowała zupełnie niespodziewanie ze zdwojoną siłą w trakcie I rundy, woda lała mi się z nosa pół dnia, a i dziś ciężko mi się wstawało. Zdobycie 4,5 punktu w tych warunkach należy uznać za cud. 
Właśnie, jak poszło mnie samemu? Mam taki ranking, że zazwyczaj w I rundzie jestem jednym z najsłabszych rozstawionych, gram z jednym z najsłabszych graczy w turnieju i zwykle gładko wygrywam (tak było i tym razem, przeciwnik podstawił klasycznego mata w jednym na h7), w drugiej role się odwracają i to rywal zmiata mnie z szachownicy. Wygrałem dwie partie z bk (gracze bez kategorii, z tym drugim też poszło mi łatwo) i dwie z kolegami: z Januszem (podpalił się w pewnie wygranej pozycji, a potem podstawił figurę w remisowej) i z Marcinem (podwalił skoczka w remisowej; byłem w tak słabej formie, że nie zauważyłem, że atak na tego skoczka prowadzi do zdobycia go; chłopaki mieli wreszcie okazję do wygrania ze mną i jej nie wykorzystali; parę podobnych sytuacji też mi się przytrafiło, fizyczna forma koszmarna, znowu, niestety). Pięć partii zagrałem z wyraźnie mocniejszymi graczami: Wiktorią (kilkanaście minut walki z sobą i nosem, mniej z rywalką) i jeszcze czterema panami, z jednym z nich ugrałem remis przez wieczny szach, jedna skończyła się szybkim blamażem. 
14 i 15 grudnia widzimy się znów na szachach u GM-a Paklezy podczas III Gliwickiego Festiwalu Szachowego, będzie wielu utytułowanych zawodników, turniej szachów szybkich, błyskawicznych, impreza integracyjna, masa ludzi z całej Polski, będzie się działo! A teraz fotografie z Jesieni - mojego autorstwa: 

Na początek najważniejsze: Maks i Marcin mierzyli krzywizny wydziałowych ścian poziomicą! Ach, ten szelmowski uśmiech Marcina, nawet Stanislav Levy takim nie mógłby się pochwalić. 


Zwycięzcy ostatniego turnieju cyklu Jesień: Kamil Grochol, Jakub Lizak (mistrz), Oleg Achinovich wraz z główną sędzią i organizatorem. Wieszak też się załapał na fotkę. 

Sędzia główna Anna Kohut, zwycięzcy cyklu: 3. Kamil Grochol, 2. Oleg Achinovich, 1. Aleksander Masternak, organizator GM Zbigniew Pakleza. Załapał się jeszcze tata dwóch młodych graczy. 

Odbiór nagród kwitował znany w społeczności moderator czatów na Youtube i na twitchu, Krzysztof (Raidman) Mucha. Po drugiej stronie stołu Janusz Knap (ten sam, który organizował niedawny turniej w Sośnicy, o którym pisałem tutaj). 

WFM Anna Kohut i GM Zbigniew Pakleza, prezes klubu szachowego Kingsofchess Kraków, Wydział Mechaniczny Technologiczny Politechniki Śląskiej w Gliwicach. 

Najstarszy i najmłodszy uczestnik turnieju. 

Klaudia Bar. 

Wiktoria Michalak. Najlepsza wśród studentów Politechniki.  








Dziękuję za uwagę i do poczytania!

1 komentarz:

  1. Anonimowy10:02

    potwierdzam sciany krzywe, ale prawdziwe szalenstwo to drzwi ..atrakcja turystyczna prawdziwa :}
    a tak serio super turniej , wieklie dzieki dla organizatorow:}}

    OdpowiedzUsuń