Translate

czwartek, 28 lutego 2019

Autoportret literacki

Wybaczcie dłuższą przerwę, ale przez ostatni miesiąc przybyło mi nieco obowiązków, za to ubyło czasu. Przygotowałem natomiast nietypowy wpis. W dzisiejszym odcinku nie będzie żadnych ciekawostek historycznych, zamiast tego sam się zareklamuję. Właściwie to nie siebie, ale antologię literacką, której jestem jednym z współautorów. Nosi tytuł "Nie ma nic piękniejszego niż miłość. Antologia literacka wydana z okazji Dnia Zakochanych". Wydało ją z okazji walentynek lublinieckie Wydawnictwo św. Macieja Apostoła (redaktor: Edward Przebieracz).



Dla tych, którzy mnie znają, to zapewne nie jest duża niespodzianka. Pozostałym zaś czytelnikom powiem, że tworzę już od wielu lat, a od czasu do czasu dzielę się moimi wytworami z szerszym kręgiem. Piszę na różne tematy, przeważają jednak teksty związane z przyrodą, podróżami, miejscem człowieka w świecie i nieco fantastycznymi opisami. 
Ale do rzeczy. O projekcie wiedziałem już w październiku i natychmiast zadeklarowałem się, że wezmę udział. Wydawnictwo znałem już wcześniej, a moje teksty znalazły się w jednym ze wcześniejszych almanachów. Problemem były za to... same wiersze, ponieważ nie piszę zazwyczaj utworów miłosnych. Ostatecznie jednak, po pewnych poszukiwaniach w archiwum komputerowym, znalazłem cztery teksty, które zgłosiłem do antologii. Są nimi: Azalia, Płonące niebo, Róża i Lubię, jak uśmiechasz się. Rozpoczął się okres oczekiwania na efekt. 

Strona internetowa wydawnictwa

Wreszcie we wtorek, 12 lutego, odebrałem na poczcie długo wyczekiwaną paczkę (sposób, w jaki poczta poinformowała o jej dostarczeniu zniesmaczył mnie, ale to temat na inną opowieść). Wróciłem do domu i rozpakowałem (trzeba przyznać, że książki zabezpieczono wyjątkowo solidnie). Twarda okładka, kolorowa, barwna książeczka, sam jej widok jest mocno zachęcający. Inna rzecz, że przez tę twardą okładkę paczka znacznie przybrała na wadze, a to mało komfortowe. No, ale przyjemność kosztuje (siły). Antologia ma zgrabny format, cechuje ją duża czytelność, dobra czcionka, słowem - pod względem technicznym również jest bardzo udana. A zawartość? Wielu autorów, krótkie i długie wiersze, opowiadania, grafiki, oj, jest co smakować! Ale powoli, duża dawka naraz męczy, a to przecież ma cieszyć i to jeszcze długo! Poniżej widzicie okładkę (z lewej tylna, z prawej przednia strona): 



I tu muszę się pochwalić. Pozwolę więc sobie zamieścić fragment mojej części - bardzo lubiany przeze mnie utwór Lubię,  jak uśmiechasz się:


To było wcale nie tak dawno,
gdy szliśmy razem w dal wpatrzeni.
Snułaś przede mną  różne plany,
wciąż czuję zapach tej jesieni.
W twoich aluzjach wieloznacznych
widziałem szansę, ale szczerze
nie umieliśmy się rozmówić
i w naszą przyszłość już nie wierzę.

Ale lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
to jedno zachowam w pamięci;
lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
gdyby tak razem chociaż dzień spędzić...

To było wcale nie tak dawno,
kiedy zbliżały się wakacje -
sądziłem, że cel mamy wspólny -
chodziło o to, kto ma rację.
Widuję jeszcze cię czasami -
na twarzy troska się maluje,
a mnie się zdaje wszystko jedno
i nie wiem, co naprawdę czujesz.

Ale lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
to jedno zachowam w pamięci;
lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
gdyby tak razem chociaż dzień spędzić...

Widuję jeszcze cię czasami -
dumna, samotnie naprzód kroczysz.
Powoli gasną blaski wspomnień,
cud nowy przyciąga moje oczy.

Ale lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
to jedno zachowam w pamięci;
lubię, jak się uśmiechasz do mnie -
gdyby tak razem chociaż dzień spędzić...
7.04.2018


Smacznego! 

A już w kolejnym odcinku wrócimy do przeszłości, by podążyć szlakiem miast. Bądźcie i wędrujcie wraz ze mną! 

1 komentarz:

  1. Ty wiesz, że ja jestem ogromniastą fanką twojej poezji. Uwielbiam, czytuję, no po prostu lubię. A ten wiersz... mega. Świetny jest.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń