Szczecin. Miasto, które zawsze było mi na swój sposób zarówno bliskie, choć nigdy dobrze go nie poznałem, jak i odległe - bo położone na drugim końcu Polski. Jest jednym z najbardziej rozległych w naszym kraju, przejechanie z południa na północ może zająć kilka godzin. Obfituje w tereny zielone, suche i podmokłe, krajobrazy są wprost bajeczne, a stworzenia, które można po drodze spotkać, urocze i pogłębiające stan kontemplacji. W dzisiejszym wpisie przyjrzymy się kilku charakterystycznym miejscom: między innymi Jasnym Błoniom, Cmentarzowi Centralnemu oraz okolicach Lasku Arkońskiego i Jeziora Głębokiego. Zapraszam!
Wypuszczam w świat ten tekst jako swego rodzaju próbnik moich opowieści dla (dużo) szerszej (jak sądzę) publiczności niż dotychczasowa. Tematy zielonych zakątków Szczecina były już poruszane wcześniej na blogu, spróbuję jednak ująć je na nowo, a w kolejnych wpisach - według odświeżonej formuły - pojawią się krajobrazy, miejsca i obiekty dotąd tu niewidziane. Będziemy ponownie zwiedzać wspólnie Górny Śląsk w wydaniu literackim i w wydaniu sakralnym. A serię nowych wpisów pilotować będzie notka o stolicy Pomorza Zachodniego. Pierwszy raz w Szczecinie zawitałem równo 20 lat temu i przyznam, że niewiele z tego pamiętam. Parę razy zapuściłem się nieco dalej od centrum, w stronę Lasku Arkońskiego, Skolwina czy Jeziora Szmaragdowego, ale w sumie dużo tego nie było. Robił duże wrażenie ogromem (liczy ok. 400 tysięcy mieszkańców, więcej niż każde miasto na Śląsku), rozległością (trzecie miejsce w Polsce), układem zabudowy charakterystycznym dla dawnych osad niemieckich. W samym środku miasta jednym z najatrakcyjniejszych miejsc do spędzania czasu są Jasne Błonia im. Jana Pawła II razem z położonym obok Parkiem Kasprowicza.
Duże, rozległe zielone przestrzenie, trawniki okolone podwójnymi alejami platanowymi (to najbardziej liczna grupa tych drzew w Polsce, imponująca ogromem, swoistym dostojeństwem wynikającym z wieku i zgrabnych, eleganckich sylwetek) oraz atrakcyjne fontanny zachęcają do spacerów, podziwiania i sprzyjają kontemplacji.
Wspaniałą atrakcję Szczecina stanowią kwitnące wczesną wiosną na Jasnych Błoniach całe łany fioletowych krokusów. Zdjęcia pochodzą z końcówki marca i, rzecz jasna, obejmują tylko mały wycinek przepięknych rabat i ukwieconych trawników. Zdecydowanie mniej możemy podziwiać roślin kwitnących na żółto i na biało.
Przechodzimy przez Jasne Błonia do Parku Kasprowicza, mijamy Pomnik Czynu Polaków (Trzech Orłów; upamiętniający ludzi budujących Szczecin przed i po wojnie) i kierujemy się w stronę sztucznego Jeziora Rusałka, po którego stronie od ulicy rosną liczne, imponujące płaczące wierzby, a za nimi znajduje się ogród dendrologiczny. Kiedy byłem znacznie, znacznie młodszy, zawsze zachwycałem się tęczą przy niedziałającej o tej porze roku fontannie (mówimy o wczesnej wiośnie) i pływającymi po jeziorze łyskami. Mijają lata, a ja nadal większą uwagę zwracam na cuda przyrody niż na zabytki architektoniczne. Spacer spokojny, choć ścieżka prowadząca w dół jest dość stroma (to chyba jedyny choć trochę niewygodny fragment naszej trasy).
Idziemy dalej: mijamy amfiteatr zwany Teatrem Letnim imienia Heleny Majdaniec, sławnej polskiej piosenkarki bigbitowej, już - niestety - nieżyjącej, w której przebojach zasłuchiwałem się, kiedy miałem kilka-kilkanaście lat, a nagrała ich wiele (chociażby Rudy rydz, Czarny alibaba, Zakochani są wśród nas) i zmierzamy w stronę przejścia dla pieszych. Po drugiej stronie ulicy Bohdana Zaleskiego znajduje się stworzony jeszcze przez Niemców Ogród Różany (Różanka). Pierwszy raz widziałem, jak wygląda to miejsce bez intensywnie kwitnących na czerwono, żółto i różowo róż. Przyroda się nie spieszy, nie interesują jej nasze kaprysy i potrzeby, rozwija się zgodnie ze swoim rytmem, by na końcu zachwycić.
Zmieniamy scenerię - tym razem celem naszej podróży będzie zachodnia część miasta sąsiadująca z Laskiem Arkońskim, w głębi którego położone jest słynne odkryte kąpielisko Arkonka. Ale nie ono będzie naszym celem, a Syrenie Stawy położone na terenie Zespołu Parków Kasprowicza-Arkoński, skąd powędrujemy w stronę tajemniczego Jeziora Głębokiego. Na terenie tym występują liczne gatunki fauny i flory (kilka z nich ujrzymy na fotografiach), stworzono także ścieżkę edukacyjną z licznymi tablicami objaśniającymi. Kiedy wędrowaliśmy przez teren Syrenich Stawów, w pobliżu odbywał się akurat maraton.
Obszar ten zasila w wodę potok Osówka. Pokaźną część terenu zajmują bagna, mokradła i zbiorniki wodne porośnięte trzciną...
...gdzie można wypatrzeć tak urocze stworzenia jak ten łabędź. Już choćby dlatego warto przemierzyć ten szlak. Ptaków wodnych jest tu bez liku, a zaciszna okolica sprzyja obserwacji. Dobre miejsce dla miłośników sportu (bieganie, jazda na rowerze), spokoju, przyrody. Powstało zaledwie 4 lata temu.
Kiedy szliśmy w stronę Jeziora Głębokiego, znaczna część trasy była rozkopana pod budowę nowej drogi. Sam zbiornik sprawia posępne, bardzo chłodne wrażenie w porównaniu choćby z ciepłą Arkonką czy mieniącą się jaśniejszymi barwami, choć przecież dość głęboką (kilkanaście metrów!) Rusałką. Zasilane przez Osówkę i Gunicę - w razie potrzeby - Głębokie jest silnie zalesione na brzegach, częściowo zabudowane od strony centrum miasta, dobrze skomunikowane poprzez np. tramwaje i drogi (podobnie jak i Syrenie Stawy, Arkonka). Tu jesteśmy już na obszarze Puszczy Wkrzańskiej.
W sumie jezioro jest mniej głębokie niż na to wygląda (do 6 metrów), znajduje się tam popularne kąpielisko. Dookoła wiedzie szlak pieszo-rowerowy. Po zbiorniku pływają różne stworzenia, jak np. widoczne poniżej ptactwo wodne, a raczej jego przedstawiciel - łyska.
Raz jeszcze przenosimy się z miejsca na miejsce. W Szczecinie znajduje się największy w Polsce i jeden z największych w Europie (a dokładniej: trzeci) cmentarz. Na trasie linii tramwajowej biegnącej wzdłuż jego murów rozlokowano aż pięć przystanków (i jeszcze przystanki autobusowe), co dobitnie pokazuje jego wielkie rozmiary. Założono go 6 grudnia 1901 roku. Na zdjęciu widzimy bramę główną w czasie ulewy (a u góry zdjęcia - parasol), a lało tamtego dnia równo, kałuże ogromne.
Szczecińska nekropolia stanowi nie tylko miejsce wiecznego spoczynku dla wielu ludzi (dotąd: około 300 tysięcy na powierzchni 172,33 ha), ale także ogromny kompleks terenów zielonych z bogatym światem roślinnym i zwierzęcym, jeden z największych miejskich parków. pełen dróg, ścieżek i ścieżynek - po największych poruszają się samochody, a odległości rzeczywiście są bardzo duże.
Główna kaplica, podobnie jak brama główna, dom pogrzebowy i kolisty układ ścieżek, przetrwała do naszych czasów od początku istnienia cmentarza. Kiedy chodzimy po dróżkach (to jest 60 km dróg!), mamy wrażenie obcowania z tajemnicą, jakimś czarodziejskim, zaklętym lasem, wędrujemy niespiesznie przyglądając się zielonym roślinom w żywych barwach, napisom i kształtom nagrobków... chyba, że ulewa zmusi nas do przyspieszenia kroku.
Niedaleko kaplicy ustawiono armaty, za którymi znajduje się kwatera wojenna. Stare drzewa nadają nekropolii niemal fantastycznego charakteru. Znajdziemy tu liczne niemłode już jodły, cisy i żywotniki, świerki i cyprysiki, daglezje, niemałą część cmentarza porastają kochające cień paprocie i zimozielone, wysokopienne bluszcze. To miejsce o niesamowitej aurze, zdecydowanie warte odwiedzenia przez każdego, kto odwiedza Szczecin.
Na koniec tradycyjna uwaga: ja jestem autorem wszystkich zamieszczonych w tym wpisie zdjęć. Dziękuję bardzo za to, że zatrzymałeś/zatrzymałaś się na mojej stronie i do poczytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz