Trzecim odwiedzonym przez
nas zamkiem był najlepiej zachowany obiekt w miejscowości Złoczów. Osada
powstała za czasów Władysława III Warneńczyka na tzw. szlaku tatarskim (czyli
trasie podjazdów Tatarów krymskich na Podole), czyli w miejscu silnie narażonym
na skutki działań wojennych. W roku 1523 otrzymała prawa miejskie. Jej nazwę –
tradycyjnie – wywodzi się od koloru, którym latem mienią się pobliskie pola.
Miasto, ciągle narażone
na najazdy, wielokrotnie było niszczone i odbudowywane. Miało wielu
właścicieli: m.in. słynnego awanturnika Samuela Zborowskiego, jeszcze bardziej
znaną królewską rodzinę Sobieskich, Radziwiłłów… W dziewiętnastym wieku Złoczów
znalazł się na trasie linii kolejowej łączącej Lwów z Tarnopolem, co, jak
wiemy, było w tamtych czasach jednym z największych wyróżników postępu (i przypomnijmy
tu sobie przypadki Bytomia oraz Czeladzi). W późniejszym okresie w mieście
znalazło siedzibę znane wydawnictwo Zukerkandlów, rodziny sławnych księgarzy i
wydawców zwłaszcza „pomocy” szkolnych dla niezbyt pilnych uczniów.
Później złoczowska osada i
zamek przechodziły zmienne losy, będąc świadkami kilku tragedii ludzkich.
Podczas walk polsko-ukraińskich o Galicję Wschodnią rozpaliła się wzajemna
nienawiść, skutkiem której w spokojnym dotąd mieście zginęło kilkudziesięciu
Polaków. Sprawa ta bardzo zaciążyła na wizerunku Zachodniej Ukrainy w szerokim
świecie, zabito bowiem ludzi niemających wiele wspólnego z ruchami
narodowościowymi. Drugą tragedię opiszę mówiąc o samej twierdzy.
Do zamku prowadzi masywna
brama, za którą widzimy most zwodzony. Po jego przekroczeniu i wejściu za mury
oczom naszym ukazuje się wspaniały widok. Dziedziniec twierdzy wprost urzeka
kolorami i mnogością kwitnących na klombach żółtych i czerwonych róż (gdy rzecz
dzieje się latem), jednakże historycznie w miejscu tym, podczas II wojny
światowej, Ukraińcy dokonali straszliwej rzezi miejscowych Polaków, a potem –
wycofujący się w 1941r. przed Wehrmachtem enkawudziści wymordowali tutaj ponad
600 ludzi, Polaków i Ukraińców (tablica upamiętnia tylko tych ostatnich). Potem
zgładzono tam także wielu Żydów. Niesamowity kontrast do słonecznego,
tryskającego pogodną energią zieleńca.
Obecnie w budowli mieści
się filia lwowskiej galerii obrazów oraz muzeum. Złoczowski zamek jest
zdecydowanie w najlepszym stanie z trzech przedstawionych tu przeze mnie,
znakomicie prezentują się nie tylko pełne dzieł sztuki, mebli, odmalowane
wnętrza, ale także i ściany zewnętrzne w jasnych kolorach.
W podziemiach zamku
znalazło się miejsce dla przepięknej kolekcji miniaturowych replik świątyń z
całej Europy, m. in. krakowskiego Kościoła Mariackiego, ale i choćby słynnej
katedry w Reims czy stambulskiej Świątyni Mądrości Bożej (dziś już meczetu).
Wszystko to wykonane zostało w odpowiedniej skali i starannie, jest więc co
podziwiać. Część z tego zawarłem na poniższych zdjęciach.
Jeszcze jedno spojrzenie
i można wychodzić. Teraz przyszedł czas, by popatrzeć z pewnego dystansu na
kwitnące róże, na błyszczące w słońcu białe fasady zamku i zastanowić się,
jakie to wszystko nietrwałe. Ciągle powtarza się ta sama historia, my i oni,
i dobrze się dzieje, że żyjemy w spokojnych czasach. Zazwyczaj się ich nie
docenia, ludzie bowiem fascynują się tym co wielkie, dramatyczne, przełomowe,
gdy tymczasem celem większości z nas jest osiągnięcie swoistego stanu
spełnienia, w którym nie ma już miejsca na wielkie zrywy i porywy zamieniające
się w huragan. W czasach takich jak nasze wojownicze zapędy znajdują zupełnie
inne, zdecydowanie mniej krwawe ujścia. Natura pcha jednak wilka, chciałem
powiedzieć – człowieka, do lasu.
Podczas powrotu ze
Złoczowa uznaliśmy za konieczne podziękować panu Krzysztofowi za to, jak
sprawnie manewrował po ukraińskiej drodze, w której tylko środkowa część
pozbawiona była - z grubsza – dziur, widok poboczy przyprawiał zaś o palpitację
serca. Nasz kierowca otrzymał gromkie brawa. Możemy jeszcze pooglądać sobie
zdjęcia i pomyśleć o tym, jak wiele wciąż pozostaje nieodkryte dla naszych
oczu. I ile z tego może spotkać los pałacu w Podhorcach.
I jeszcze zapowiedź tego,
co nastąpi wkrótce. Otóż pojawią się dalsze wpisy o charakterze
podróżniczo-poglądowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz