Translate

środa, 9 października 2019

Złoczów


Trzecim odwiedzonym przez nas zamkiem był najlepiej zachowany obiekt w miejscowości Złoczów. Osada powstała za czasów Władysława III Warneńczyka na tzw. szlaku tatarskim (czyli trasie podjazdów Tatarów krymskich na Podole), czyli w miejscu silnie narażonym na skutki działań wojennych. W roku 1523 otrzymała prawa miejskie. Jej nazwę – tradycyjnie – wywodzi się od koloru, którym latem mienią się pobliskie pola.




Miasto, ciągle narażone na najazdy, wielokrotnie było niszczone i odbudowywane. Miało wielu właścicieli: m.in. słynnego awanturnika Samuela Zborowskiego, jeszcze bardziej znaną królewską rodzinę Sobieskich, Radziwiłłów… W dziewiętnastym wieku Złoczów znalazł się na trasie linii kolejowej łączącej Lwów z Tarnopolem, co, jak wiemy, było w tamtych czasach jednym z największych wyróżników postępu (i przypomnijmy tu sobie przypadki Bytomia oraz Czeladzi). W późniejszym okresie w mieście znalazło siedzibę znane wydawnictwo Zukerkandlów, rodziny sławnych księgarzy i wydawców zwłaszcza „pomocy” szkolnych dla niezbyt pilnych uczniów.
Później złoczowska osada i zamek przechodziły zmienne losy, będąc świadkami kilku tragedii ludzkich. Podczas walk polsko-ukraińskich o Galicję Wschodnią rozpaliła się wzajemna nienawiść, skutkiem której w spokojnym dotąd mieście zginęło kilkudziesięciu Polaków. Sprawa ta bardzo zaciążyła na wizerunku Zachodniej Ukrainy w szerokim świecie, zabito bowiem ludzi niemających wiele wspólnego z ruchami narodowościowymi. Drugą tragedię opiszę mówiąc o samej twierdzy.  
Do zamku prowadzi masywna brama, za którą widzimy most zwodzony. Po jego przekroczeniu i wejściu za mury oczom naszym ukazuje się wspaniały widok. Dziedziniec twierdzy wprost urzeka kolorami i mnogością kwitnących na klombach żółtych i czerwonych róż (gdy rzecz dzieje się latem), jednakże historycznie w miejscu tym, podczas II wojny światowej, Ukraińcy dokonali straszliwej rzezi miejscowych Polaków, a potem – wycofujący się w 1941r. przed Wehrmachtem enkawudziści wymordowali tutaj ponad 600 ludzi, Polaków i Ukraińców (tablica upamiętnia tylko tych ostatnich). Potem zgładzono tam także wielu Żydów. Niesamowity kontrast do słonecznego, tryskającego pogodną energią zieleńca.
Obecnie w budowli mieści się filia lwowskiej galerii obrazów oraz muzeum. Złoczowski zamek jest zdecydowanie w najlepszym stanie z trzech przedstawionych tu przeze mnie, znakomicie prezentują się nie tylko pełne dzieł sztuki, mebli, odmalowane wnętrza, ale także i ściany zewnętrzne w jasnych kolorach.
W podziemiach zamku znalazło się miejsce dla przepięknej kolekcji miniaturowych replik świątyń z całej Europy, m. in. krakowskiego Kościoła Mariackiego, ale i choćby słynnej katedry w Reims czy stambulskiej Świątyni Mądrości Bożej (dziś już meczetu). Wszystko to wykonane zostało w odpowiedniej skali i starannie, jest więc co podziwiać. Część z tego zawarłem na poniższych zdjęciach.
Jeszcze jedno spojrzenie i można wychodzić. Teraz przyszedł czas, by popatrzeć z pewnego dystansu na kwitnące róże, na błyszczące w słońcu białe fasady zamku i zastanowić się, jakie to wszystko nietrwałe. Ciągle powtarza się ta sama historia, my i oni, i dobrze się dzieje, że żyjemy w spokojnych czasach. Zazwyczaj się ich nie docenia, ludzie bowiem fascynują się tym co wielkie, dramatyczne, przełomowe, gdy tymczasem celem większości z nas jest osiągnięcie swoistego stanu spełnienia, w którym nie ma już miejsca na wielkie zrywy i porywy zamieniające się w huragan. W czasach takich jak nasze wojownicze zapędy znajdują zupełnie inne, zdecydowanie mniej krwawe ujścia. Natura pcha jednak wilka, chciałem powiedzieć – człowieka, do lasu.
Podczas powrotu ze Złoczowa uznaliśmy za konieczne podziękować panu Krzysztofowi za to, jak sprawnie manewrował po ukraińskiej drodze, w której tylko środkowa część pozbawiona była - z grubsza – dziur, widok poboczy przyprawiał zaś o palpitację serca. Nasz kierowca otrzymał gromkie brawa. Możemy jeszcze pooglądać sobie zdjęcia i pomyśleć o tym, jak wiele wciąż pozostaje nieodkryte dla naszych oczu. I ile z tego może spotkać los pałacu w Podhorcach.

I jeszcze zapowiedź tego, co nastąpi wkrótce. Otóż pojawią się dalsze wpisy o charakterze podróżniczo-poglądowym. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz