Translate

sobota, 18 kwietnia 2020

Ścieżka św. Brunona w Giżycku

Wygląda na to, że nieprędko będziemy mogli cieszyć się pełną swobodą w podziwianiu atrakcji świata. Dlatego też, pomyślałem sobie, dobrze będzie zajrzeć do katalogu zdjęć na dysku. Tam na pewno znajdzie się coś, czym będziemy się wspólnie cieszyć. Dziś zabiorę Was na spacer po giżyckiej ścieżce świętego Brunona, bardzo urokliwym, zielonym szlaku, biegnącym przez las, który odkryje przed nami tajemnice, a przy tym skłoni do zadumy nad nami, nad ludźmi, nad tym, co można jedynie poczuć, ale nie dotknąć. Zapraszam.


Zaczniemy - tradycyjnie - od kilku słów na temat samego szlaku. Tym milej się o nim pisze, im bardziej samemu nie chce się ruszać z domu. Ścieżka położona jest w mazurskim Giżycku, wzdłuż ulicy imienia świętego z niemieckiego Kwerfurtu (albo Querfurtu, jak kto woli), którego w początkach XI stulecia udał się do ówczesnych Prus w celach chrystianizacyjnych i został przyjęty mieczem. Poniósł śmierć. Na niewielkim wzniesieniu nieopodal brzegu jeziora Niegocin ustawiono krzyż - także noszący imię Brunona - a wzdłuż drogi ustawiono kolejne stacje Drogi Krzyżowej - pierwsza przy giżyckim hotelu - ten również w swojej nazwie upamiętnia męczennika - a ostatnia blisko Wilkas (mała miejscowość znana z ośrodka żeglarskiego, w sumie nie tylko z tego, ale te inne atrakcje zostawię dla siebie).
A teraz pora na wątek osobisty. Pewnego lipcowego wieczoru wracałem ową ścieżką z Wilkas do Giżycka. Było około godziny dwudziestej i słońce już zachodziło, a życie przenosiło się do pobliskich knajpek położonych nad jeziorem. Szedłem niespiesznie przez las, a wokół panowała nastrojowa cisza. Na brukowanej drodze długo nie widziałem śladu człowieka - potem dopiero pojawili się tam sympatyczni cykliści. Przejechali. Cisza, zielono dookoła, pogrążyłem się w kontemplacji krajobrazu i zadumie nad mijającym, bardzo barwnym, gorącym, dusznym dniem.
Potem zawarczały silniki motocyklistów - ledwie się ukazali, a już podkręcili obroty swojego sprzętu i równie szybko zniknęli z tyłu. Aż chciałoby się zacytować klasyka: i co pan się popisuje!? (ale nie pytajcie, co to za klasyk!) Nigdy podobne wyczyny nie robiły na mnie wrażenia, przynajmniej pozytywnego. Las zaczął pogrążać się w ciemnościach, a ja, idąc, wypatrywałem kolejnych stacji Drogi Krzyżowej.
Miałem przy sobie tylko aparat. Przy krzyżu siedzieli inni podróżnicy, będąc tak blisko, a zarazem tak daleko od miasta. W tle jezioro. W świecie, gdzie ciągle się coś dzieje, ciągle ludzie stają nam na drodze, coraz trudniej o chwilę do namysłu, kontemplacji, która odżywia ducha, sprawia, że budzą się w nas zupełnie inne siły od tych, które dominują w codziennym życiu. Podczas takich wędrówek przez umysł przepływają różne dźwięki i różne piosenki, nierzadko liryczne, skupione na człowieku, a nie na jego otoczeniu. Przychodzi mi do głowy teraz jeden z utworów Martina Gore'a, zgrabny walczyk o dużej sile emocjonalnego wyrazu:

Żyjemy w świecie pełnym iluzji, 
wszystko jest takie nierealne. 
W moim umyśle wszystko się miesza,
ale nie mogę zaprzeczyć sile uczuć. 

Surrender

Poszedłem dalej. Ochłodziło się nieco - odczuwalnie, ale nie przykro. Zza zadrzewień wyłoniły się wreszcie światła hotelu, za którym znajduje się zwodzony most obrotowy - arcydzieło techniki w znakomitym stanie zawieszone nad Kanałem Giżyckim, łączące dwie części miasta. Jemu samemu zresztą kiedyś poświęcę osobny odcinek. Zbliżamy się powoli do końca naszej wyprawy, pora więc na jakąś bardziej ogólną refleksję.
Każda podróż powinna przynieść odkrycie jakiejś tajemnicy, a jednocześnie skłonić do zadania sobie pytań. A jakich? To już zależy od tego, co wcześniej przeczytaliśmy, usłyszeliśmy, od ludzi, których spotkaliśmy na swojej drodze. Bardzo ciekawy szlak, nie tylko dla osób wierzących, jest w nim coś niesamowitego, pobudzającego duchową cząstkę natury człowieka. Miejsce bardzo ciche, co w świecie pełnym agresywnych bodźców, drażniących oczy jak świecące reklamy i wszechobecne sztuczne światło oraz uszy jak dowcipy radiowe i remonty staje się coraz cenniejsze. Takie miejsce przywraca siły życiowe, buduje wiarę we własne możliwości, nadzieję, że plany bywają realizowalne, dostarcza natchnienia...

Wszystkie zdjęcia moje (rozświetlone lampą):






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz