Translate

piątek, 16 października 2020

Jak wygląda zalana ulica?

W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się jednemu z większych problemów współczesnego miasta, czyli tak zwanej betonozie. Zobaczymy także przykład stawu na ulicy. Witamy w Gliwicach (opowieść tę należy traktować z pewnym przymrużeniem oka, zwłaszcza podlinkowany film). Zapraszam! 
Na czym polega problem betonozy? Z grubsza na tym, że wyłożona betonem, asfaltem i innymi materiałami budowlanymi powierzchnia gruntu nie przepuszcza wody, przez co odpływ wód opadowych jest mocno utrudniony. Z tego powodu na ulicach tworzą się takie bajora jak to na zdjęciu poniżej (co prawda na krótko, bo tylko na kwadrans, ale wrażenie jest porażające). I to nie koniec zjawisk szkodliwych dla człowieka - taka nawierzchnia się szybko nagrzewa i przyczynia się do utrzymywania się nieznośnego skwaru i duchoty w miastach. 
Po co ja o tym w ogóle piszę? Trochę ze śmiechu, dzisiejszy deszcz sprawił bowiem, że zajrzałem do zbioru moich zdjęć i znalazłem w nim kilka przykładów absurdalności obecnej infrastruktury w mieście. Po co nam tyle betonu, dlaczego tworzymy tak przytłaczające obiekty? Nie wiem. 
Nie, nie chcę się wymądrzać, bo się na tym nie znam, ale czemu służą wysokie krawężniki w wąskich uliczkach koło Rynku, kto mi wytłumaczy, po co stworzono woonerf*  w ulicy o. Siemińskiego (dla mnie to cały czas jest ulica Wieczorka - siła przyzwyczajenia)? Niektóre problemy, które sami tworzymy, przypominają mi opowieści Gadającego Szweda (jak się Wam podoba, poczekajcie do ósmej minuty, bo tam się zaczyna najciekawszy fragment, choć najlepiej obejrzeć całość; nie ma jak wspomnienie bajek z dzieciństwa). Chociaż, wbrew pozorom, to jest bajka dla trochę starszych osób. 

Nie wiem, co będzie w kolejnym odcinku, miejmy tylko nadzieję, że akurat nad naszymi głowami nie zbierają się żadne siły i nie mają coraz większego zasięgu. 

Nie, zdjęcia (moje!) nie pochodzą z tego tygodnia. Widzimy na nich gliwicki Sikornik i drogę przelotową przez osiedle. 




*to jest taki dziwny element przestrzeni miejskiej, który w teorii ma służyć i pieszym, i pojazdom, jest - krótko mówiąc - zwężoną ulicą, gdzie ustawiono liczne palmy i stoliki do siedzenia. W praktyce bardzo utrudnia to życie kierowcom, zwłaszcza autobusów jeżdżących tamtędy co dziesięć minut [sic!] i wygląda dość kuriozalnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz