Zanim przejdę do właściwej części, zapraszam do odwiedzenia portalu "Gwiazdki Cieszyńskiej", na którym znajoma Pani Urszula Omylińska zamieściła wiersz, który możemy uznać za wieńczący rozważania o końcu roku:
II Wolbromska Jesień Poetycka to cykliczny konkurs organizowany przez Dom Kultury w Wolbromiu, który odbył się w ubiegłym roku pod hasłem "Piękna nasza Polska cała. Wspomnienia z podróży". W dwóch kategoriach: ogólnopolskiej i regionalnej przesłano sto zestawów prac (a w nich ponad dwieście pięćdziesiąt tekstów), z których czternaście (w tym mój z dwoma wierszami) wyróżniono. Pokłosie trafiło w moje ręce w ostatnich dniach grudnia. Swoim kształtem przypomina niewielkie czasopismo formatu A4 (liczy sobie 40 stron). W tym miejscu można sobie sprawdzić wyniki konkursu.
Wśród wyróżnionych utworów znalazły się wiersze rymowane i wolne, te o regularnej formie i te o nieregularnej. W sumie 31 tekstów krótszych i dłuższych. Z powodów wszystkich wiadomych nie odbyła się gala wręczenia nagród, a cała impreza przybrała formę wyłącznie elektroniczną. W tym miejscu pragnę podziękować pomysłodawczyni zabawy, Pani Magdalenie Świerczek-Gryboś i innym osobom zaangażowanym w jej przeprowadzenie. Miejmy nadzieję, że wkrótce wróci sezon na imprezy kulturalne.
Aha, stronę już zaktualizowałem.
Okładka almanachu za stroną https://dk.wolbrom.pl/dom-kultury/aktualnosci/wyniki-ii-wolbromskiej-jesieni-poetyckiej/ (dostęp: 05/01/2021). Wybaczcie kiepską jakość, ale mój komputer coś nie chce ostatnio współpracować z telefonem zawierającym zdjęcia bardziej czytelne. Może jednak dojdą do porozumienia?
W tym miejscu chciałbym Wam nieco opowiedzieć o zawartości almanachu. Zacznę może od kilku wybranych wierszy innych autorów, które mi się spodobały, a potem przejdę do własnych. Tych utworów, oczywiście, jest więcej, ja wybrałem kilka mnie bliskich. Wszystkie zapisałem w formie, w jakiej pojawiły się w druku. Najpierw tekst zwyciężczyni w kategorii ogólnopolskiej, Pani Weroniki Pytlarz z Piły, kojarzący się - przez tytuł - z moim blogiem:
Blisko/daleko
Krowy pasły się leniwie,
koty biegały po podwórku.
Chodziliśmy pod jabłoń,
taką, co była najdalej.
Babcia plotła wianki z chabrów,
dziadek łowił ryby.
Niby tak blisko,
a jakby dalej od świata.
Ciepły, swojski, nieco sielankowy wiersz. Bardzo ładny. Przywołuje na myśl spokojne dzieciństwo, kiedy nie trzeba było się martwić o wiele przyziemnych spraw. Widać w nim miłość do natury.
Dalej mamy zgrabny wiersz zwyciężczyni w kategorii regionalnej, Pani Zuzanny Jurkiewicz z Kluczy, którego aura jest zdecydowanie zimowa, grudniowa, a peelka koncentruje się na wspominaniu ciepłej, delikatnej jesieni, której, goniąc ciągle przed siebie, nie poświęciła należytej uwagi, a której już nie ma. Zazwyczaj działanie pozwala się wyrwać z marazmu. Utwór o przemijaniu, o tym, że trzeba korzystać z szans przynoszonych przez życie. Życiowy.
*** [Zbyt długo trwało lato tego roku]
Zbyt długo trwało lato tego roku
jesień była zbyt ciepła
ogarnęła mnie pustka
dopadł brak natchnienia
Liście żółkły
a ja ciągle się spieszyłam
w końcu opadły
nawet nie słyszałam
ich kojącego szelestu pod stopami
A gdy w końcu przeszył mnie
pierwszy chłód
zrozumiałam
że zmarnowałam całą tegoroczną
jesień
Bardzo podoba mi się także wiersz Pani Hanny Gołąb z Bolesławia, wyróżnionej w kategorii regionalnej, niemający tytułu. Sugestywnie wybrzmiewa w nim porównanie różnych elementów krajobrazu do organów ludzkiego ciała (skał do kości, rzeki do tętnicy). Najważniejsze przesłanie, jakie, moim zdaniem, płynie z tego tekstu, jest takie, że podróże zmieniają człowieka, a nowe doznania, które zapadną w pamięć, mogą wytyczać szlaki dalszych podróży. Prosta myśl, ale jest sztuką odpowiednio ubrać ją w słowa. Zwróćcie uwagę na subtelność opisów, wręcz malarskie odwzorowanie krajobrazów.
*** [Stoimy pośrodku piaskowego niczego]
Stoimy pośrodku piaskowego niczego
Daleka już beztroska krętych ścieżek
Daleka jeszcze groza ciemnego boru
Niebo sennie mruży powiekę
chlapie wielobarwnymi łzami
My - już nie roześmiani, jeszcze nie zapłakani
Ja w tym rdzawym słońcu widzę
wszystkie dni opisane jak w atlasie
anatomię umierających dwóch miesięcy
Kości wapiennych skał
kurczące się mięśnie falujących pól
szemrzące tętnice Białej Przemszy
Szorstkie pięty waniliowej Pustyni
wszystkie palce u stóp
jej trawy, dzięcioły, sarny i spokój
Zgięte kolana krzykawieckiego kościółka
który daleko od ludzi, bliższy jest Bogu
choć zagubiony we własnym, wewnętrznym zamęcie
Otulające ramiona bydlińskich murów
Ich stateczność, bezpieczeństwo
odbite w Twoim spojrzeniu
Wszystkie jednostki bez długości i szerokości
podpisane zapachem, smakiem
namiętnościami wyśnionych przestrzeni
Gdy blask niknie, wracamy do normalności
Wychodząc z ciała znajomych miejsc
nie jesteśmy już pewni kim i czy jesteśmy
Zwróciłem uwagę także na wiersz Pani Ilony Zdziech z Krakowa, wyróżnionej w kategorii regionalnej, pt. W potoku (Dolina Bolechowicka). Zgrabna opowiastka o małej dziewczynce/czyli, być może, córeczce przy potoku z wyrazistą puentą. W dzieciach najciekawsza jest chyba ich ciekawość świata, to taka cecha, która, jeśli zostanie z nami na dłużej, silnie pobudza twórcze szare komórki.
W potoku (Dolina Bolechowicka)
Moja dziewczynka
przegląda się w potoku
razem z bukiem stulistnym.
Zaciekawiona
mąci wodę, bez cienia
przebiegłości wróżbity,
i ze skupieniem
wypatruje kamieni
niczym diamentów w skale.
Dziś najmocniej odkrywa,
jak świeże jest jej ciało
obmyte w zimnej wodzie.
"Mam nowe dłonie!"
- woła - "Zobacz!" - I śmiała
unosi przedramiona:
biało-różowa skóra.
Nie pamięta - zdumiona
- kiedyś już taką miała.
Ogrzewam zmarznięte
dłonie i serce. Znów biegnie
w szeleszczący las.
Pamiętaj!
Jesteś strumieniem.
Ten potok w tobie płynie
i wszystko zmienia w blask.
Na koniec kilka słów o moich własnych tekstach: Bezdrożach północy i zamieszczonym we wpisie co słychać w Wolbromiu? Lecie nad Kanałem Giżyckim. Obydwa opowiadają o moich wędrówkach na północ Polski, przy czym Lato koncentruje się na Giżycku, Bezdroża natomiast na drogach prowadzących do niego przez północne Mazowsze, okolice Nowogrodu (na północ od Łomży i Ostrołęki), ale także drodze przy samej granicy polsko-rosyjskiej przez wieś Budzewo.
Lato opowiada - w dużej mierze - o wakacjach spędzanych w Giżycku i kilku tamtejszych obiektach, które są znane, ciekawe, warte uwagi: zamku, moście, ścieżkach i okolicach plaży. Bezdroża - o szoku, jaki może przeżyć mieszkaniec silnie zurbanizowanego regionu Polski, kiedy jedzie przez prowincję praktycznie nieobecną w dużych mediach, prowincję, o której się na co dzień nie czyta, a która potrafi zadziwić dużą liczbą bardzo starych domów, drogami i mostami znoszącymi niemałe obciążenia, choć wcale nie wyglądają na zdolne do tego, niesamowicie piękną przyrodą.
Nawiązałem też do znanych w Polsce sztucznych ruin, nieborowskiej Arkadii, zadziwiających koncepcją i wykonaniem, zdumiewających swoją nierealnością. To coś takiego, co czyni wyłom w dotychczasowym postrzeganiu świata, coś, co rozwija umysł poprzez kontrastowanie ze znajomymi obrazami.
Bezdroża północy
Ruszyłem na północ, by się we wsi przejrzeć.
Droga na Mazury wiedzie przez Mazowsze.
Oczy już się błyszczą, powietrze jest lżejsze,
cisza w Nowogrodzie od słów GOP-u zdrowsza.
Bezdroży pod Łomżą nie znajdziesz w reklamie,
nie znajdziesz Budzewa, gdzie rządzą bociany.
Gdy tam dotrzesz, czujesz, jakbyś mijał bramę
podłódzkiej Arkadii, jakbyś patrzył z grani.
Zaniedbane chaty obok nowych willi,
pod kołami TIR-ów stary most się chwieje.
Widoki odludzia kłujące jak pilnik:
ten świat w ciszy zastygł, choć ma wiele wcieleń.
Przemierzysz prowincję, by dotrzeć do źródeł:
głosu ludzi, słońca i małych miasteczek.
Gdy dobrze się wsłuchasz, pojmiesz, że jest cudem,
że te ścieżki rzadko są celem wycieczek.
9./10.09.2020/24.09.2020
Dziękuję za uwagę, czytamy się wkrótce!
Ruszyłem na północ, by się we wsi przejrzeć.
Droga na Mazury wiedzie przez Mazowsze.
Oczy już się błyszczą, powietrze jest lżejsze,
cisza w Nowogrodzie od słów GOP-u zdrowsza.
Bezdroży pod Łomżą nie znajdziesz w reklamie,
nie znajdziesz Budzewa, gdzie rządzą bociany.
Gdy tam dotrzesz, czujesz, jakbyś mijał bramę
podłódzkiej Arkadii, jakbyś patrzył z grani.
Zaniedbane chaty obok nowych willi,
pod kołami TIR-ów stary most się chwieje.
Widoki odludzia kłujące jak pilnik:
ten świat w ciszy zastygł, choć ma wiele wcieleń.
Przemierzysz prowincję, by dotrzeć do źródeł:
głosu ludzi, słońca i małych miasteczek.
Gdy dobrze się wsłuchasz, pojmiesz, że jest cudem,
że te ścieżki rzadko są celem wycieczek.
9./10.09.2020/24.09.2020
Dziękuję za uwagę, czytamy się wkrótce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz