Dzisiejszy dzień zaszczycił nas bardzo ładną, słoneczną pogodą, znakomicie nadającą się do podjęcia wyprawy w jakiś piękny zakątek okolicy. Wybór padł na rezerwat przyrody Łężczok znajdujący się na obszarze nadleśnictwa Rudy Raciborskie, w pobliżu wsi Babice, cechujący się wielką obfitością ptaków wodnych, miejsce urokliwe i dawno przeze mnie nieodwiedzane. Wyjazd okazał się ze wszech miar udany. Zapraszam na krótki spacer!
Rezerwat Łężczok w dolinie Odry został stworzony przez człowieka - ponoć stawy hodowlane ryb, m.in. karpia, założyli cystersi z pobliskiego klasztoru w Rudach. W pobliżu przebiega linia kolejowa z Po jego obszarze poruszamy się po kilku ścieżkach wytyczonych na groblach i dookoła zbiorników wodnych (nie wszystkie są obecnie dostępne dla miłośników przyrody). Wzdłuż ścieżek rosną rzędy buków (podczas spaceru znaleźliśmy wiele egzemplarzy buczyny), dębów i lip nadających uroku temu miejscu.
Ale Łężczok jest przede wszystkim rajem dla wędrujących ptaków wodnych (a także drapieżnych i innych zwierząt). Specjalnie na spacer zabraliśmy (było nas kilkoro) lornetkę i lunetę, które okazały się bardzo przydatne. Na terenie rezerwatu pojawiają się m.in. łyski, kaczki krzyżówki, łabędzie, perkozy dwuczube, sikory, czaple, gęsi i kaczki różnych gatunków, także tych mniej popularnych jak głowienka i hełmiatka (wiele z nich widzieliśmy na żywo; brak ich na zdjęciach, bo co innego podziwiać z dużej odległości, przez lornetkę, płynące ptaki, a co innego je zgrabnie uwiecznić). W sumie ponad połowa ptaków Polski tu występuje.
Jest to miejsce sztucznie stworzone, wymagające uzupełniania wody, czyszczenia, sprzątania (niestety, kilka butelek po pepsi dało się zauważyć). Wyspy także zostały usypane. Tym niemniej warto je odwiedzić: dziś było bardzo słonecznie i ciepło, przynajmniej wtedy, kiedy chmury nie zasnuły nieba. Od wody ciągnęło zimnem (jakby nie patrzeć mamy dopiero początek marca), nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Łabędzie podpływały do brzegu, szukając pożywienia, jedną z wysp zajęły całkowicie czaple, widać było duże stada łysek w dużym oddaleniu od brzegu. Zresztą, nie tylko my wpadliśmy na pomysł wyprawy do Łężczoka, spotkaliśmy tam bowiem wielu pieszych, biegaczy, rowerzystów (nie wolno tam wchodzić z psem, by nie szkodzić zwierzętom).
Przyroda dopiero się budzi do życia, wiele atrakcji dopiero ukaże się naszym oczom (czekam na sasanki! miłki już zaczęły kwitnąć), nie wątpię, że zima da jeszcze znać o sobie. Tę wyprawę można traktować jako swoiste przetarcie w nowym sezonie, okazję do odwiedzenia nieco zapomnianych szlaków i wybycia poza miasto (czasem dobrze je opuścić choć na te siedem godzin). Bardzo przyjemnie spędzony dzień.
Wszystkie zdjęcia mojego autorstwa. Na drugim widać plan rezerwatu. Na ostatnim z nich widzimy ruiny miejscowego pałacyku myśliwskiego, który znajduje się w fatalnym stanie technicznym.
Zachęciłeś , jedziemy tam :)
OdpowiedzUsuń