Translate

czwartek, 13 grudnia 2018

Podróże po Pogórzu. Cz. 1. Tunel kolejowy w Cieszynie-Stępinie


W dzisiejszym odcinku po raz pierwszy zawitamy do naszego kraju, a konkretnie do jego południowo-wschodniej części. W dolinie małej rzeki Stępinki, pomiędzy dwiema podkarpackimi wsiami - Cieszyną oraz Stępiną - znajduje się tam bowiem bardzo ciekawa budowla - niemiecki schron kolejowy z czasów II wojny światowej, zachowany w bardzo dobrym stanie i udostępniony do zwiedzania dla turystów. Wiem o tym, ponieważ jesienią ubiegłego roku - tu muszę złożyć podziękowania koledze, który zaproponował mi udział - sam miałem okazję przejść się po tunelu. Trzeba tu zaznaczyć, że badania nad budowlą i jej przeznaczeniem w dalszym ciągu nie zostały w sposób wyczerpujący zakończone i przedstawione, można więc spodziewać się, że jeszcze niejedna tajemnica zostanie odkryta. Aha, jeszcze jedno: tu nie musicie się obawiać, że tekst będzie miał więcej niż jedną część.




Tunel i jego wrota

Schron kolejowy Cieszyna-Stępina jest największym tego typu obiektem zachowanym w całej Europie. Był częścią południowej kwatery dowodzenia wodza Rzeszy (Führerhauptquartier - FHQ) wraz z podobną budowlą w Strzyżowie oraz zapleczem technicznym. Całość zbudowano od podstaw przed wybuchem wojny z ZSRR. Nadano mu nazwę Atlas. Miał służyć ochronie pociągów specjalnych (sztabowych; niem. Sonderzug) z ważnymi pasażerami przed ewentualnym atakiem z powietrza. Do końca nie wiadomo, po co powstał (praktyczne cele; nie są znane dokumenty na ten temat).
Kilka słów o lokalizacji tunelu. Mieścił się on w pobliżu szlaku komunikacyjnego prowadzącego ze Lwowa do Krakowa, a także blisko Centralnego Okręgu Przemysłowego - największego w przedwojennej Polsce kompleksu zakładów przemysłowych (m.in. chemicznych, metalowych, lotniczych i zbrojeniowych; nieukończonego przed 1 września 1939) - i dużych lotnisk w Rzeszowie i Krośnie.
Wiele wiadomości na temat schronu i innych znajdujących się na tym terenie niemieckich obiektów wojskowych zawdzięczamy opowieściom tutejszych mieszkańców, a także działalności wywiadowczej Armii Krajowej i lokalnych partyzantów.
Przygotowania do prac zaczęły się wiosną 1940, niewątpliwie jednak teren musiał być znany Niemcom już wcześniej. Budowę tunelu i prowadzących do niego dróg rozpoczęto w październiku 1940 roku, a ukończono niemal dokładnie rok później. Przy pracach wykorzystywani byli wyłącznie niemieccy (ze względu na bezpieczeństwo) robotnicy przywiezieni z głębi Niemiec należący do Organizacji Todta i Baudienst - Służby Budowlanej. Umieszczono ich w obozach we Frysztaku i Szebniach (przez cały okres od dwóch do dziesięciu tysięcy ludzi). Przy pracach drobniejszych wykorzystywano także Żydów i być może przedstawicieli innych narodowości. Całość nadzorowała firma Askania.
Kilka informacji technicznych: budowla mierzy 384 metry długości, ponad 14,5 metra szerokości i ponad 8,5 metra wysokości; ma przekrój ostrego łuku lekko skręcającego w lewo pośrodku obiektu. Ściany mają około 2-3 metrów grubości, gdzieniegdzie nawet więcej. U wjazdu do tunelu wybudowano kilkunastometrowy przedsionek z potężnymi wrotami, które zamykały cały obiekt (tylko z jednej strony wstawiono bramę). W głównej części położono szyny kolejowe (dziś już miejsce to zabudowano) prowadzące ze stacji Wiśniowa (w bok od linii Jasło-Rzeszów), a przy nich zbudowano dwa perony: techniczny i dla pasażerów. Po bokach zaś mieściły się magazyny i pomieszczenia koszarowe przedzielone gazoszczelnymi przegrodami. Powstała także maszynownia z agregatem prądotwórczym oraz hydrofornię. Pod zagłębieniem z szynami oraz pod dnem rzeki Stępinki położone instalacje techniczne.
Nigdy natomiast nie potwierdziły się legendy o głębokich podziemiach pod konstrukcją (skojarz z opowieściami o innych, podobnych kompleksach). Na przeciwnym brzegu rzeki wybudowano kilka baraków przeznaczonych do korzystania przez ochronę. Nad całością rozpięto sieci (nadające charakteru sztucznego wzniesienia), od strony Frysztaka zaś położono pole minowe. Stacjonowały tam także oddziały przeciwlotnicze. Ludność cywilna - dla lepszego maskowania - pozostała w swych domach, znajdujących się tuż obok schronu. Obiektów nigdy nie sprawdzono w warunkach bojowych.

Wnętrze tunelu


Swoistą ciekawostkę stanowi fakt, że tunel jest obiektem wolnostojącym - nie wbudowano go w zbocza pobliskich wzniesień - a przecież trudniej jest lotnictwu bombardować górę i to, co w sobie kryje, niż budowlę w szczerym polu. W dodatku: jak zamaskować taką konstrukcję przed zwiadowcami, skoro nie mieści się przy wzgórzu ani w lesie?
W pobliżu schronu wybudowano także szereg innych obiektów: podobny tunel w Strzyżowie, a na północ od niego, we wsi Blizna, poligon dla testów pocisków rakietowych (m.in. V2), który odwiedził sam Heinrich Himmler. Tam też zbudowano całą bazę wraz z niezbędnymi do jej funkcjonowania urządzeniami.Przygotowano także szereg obiektów mających umilać życie stacjonującym tam oficerom.
No, a co z głównym - jak planowano - gospodarzem całej kwatery? Jak się dziś uważa, Adolf Hitler przebywał w tym schronie tylko jeden raz - wraz Benitem Mussolinim - w dniach 26-28 sierpnia roku 1941, po czym odleciał w stronę Wilczego Szańca (zachowały się nawet zdjęcia obu panów). Zapewne to działający w pobliżu polscy partyzanci zmusili Niemców do zrewidowania planów wiązanych z Kwaterą Główną Południe i poniechania jej wykorzystania przez prominentów Rzeszy.
Niewiele wiadomo o dalszych losach kwatery w ciągu wojny. Przez ostatnie miesiące działań schron pełnił funkcję - najprawdopodobniej - magazynu amunicji wytwarzanej m.in. pod Jasłem. W obliczu szeroko zakrojonej ofensywy ze wschodu w lipcu 1944 roku Niemcy opuścili Anlage Süd zabierając ze sobą wyposażenie obiektów. W początkach sierpnia 1944 roku wojska radzieckie z ugrupowania I Frontu Ukraińskiego dotarły do południowo-wschodniej Polski i wtedy również porzucony schron kolejowy wpadł w ich ręce. Potem służył jako lazaret, ponieważ nie uległ uszkodzeniom (Niemcom było szkoda marnować ładunki wybuchowe na opuszczane kwatery w obliczu kryzysu surowcowego III Rzeszy). Obecnie - po licznych przejściach - stanowi własność gminy Frysztak.

Uwagi osobiste:
Tu muszę przyznać, że widziałem schron pod koniec października w godzinach wieczornych, kiedy szybko zapada zmrok. Trudno więc mi było obejrzeć go szczególnie z zewnątrz, gdzie wszystko rozmywało się w szarym kolorze i deszczowej aurze. W środku natomiast funkcjonuje elektryczne oświetlenie (tylko w głównej części) i ukazuje oczom surowość wnętrza i dobry stan zachowania. Czyni to schron Cieszyna-Stępina godnym polecenia zabytkiem do zwiedzania, tym bardziej, że niedaleko znajduje się cały szereg innych cennych budowli sakralnych, ale także stare miasto Biecz czy cmentarze wojskowe z okresu I wojny światowej.

I na koniec jedna uwaga: to, czego najbardziej mi szkoda, to tego, że w trakcie wycieczki wysiadł mój telefon. Co prawda później udało się go naprawić, ale kilku odwiedzonych miejsc nie mam uwiecznionych na zdjęciach. Przedstawione fotografie pochodzą ze źródeł udostępnianych na wolnej licencji.

Lokalizacja na mapie Polski

Literatura:
M. i J. Szymańscy, Kwatery Główne Hitlera oraz niemieckie stanowiska dowodzenia w Polsce. Przegląd niemieckich kwater dowodzenia w Europie, Imax 2002-2004 [sic!]
K. Winiarski, Kwatera Wodza. Stępińsko-cieszyński kompleks schronowy. Przewodnik, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2010.
F. W. Zeidler, D. Zeigert, Kwatery Główne Führera, wydawnictwo Colori Sp. z o. o., Warszawa 2001.

www.frysztak.pl

2 komentarze:

  1. Na początek dwie uwagi:
    1. "przed wybuchem wojny z ZSRR" nie powinno być "wojny W ZSRR"? ewentualnie "przed wybuchem wojny ZE..."
    2. "wraz Benitem Mussolinim" zeżarłeś literkę... "wraz Z..."
    Technicznie mignęło mi trochę źle wstawionych wtrąceń, ale to jest akurat drobnostka :)
    Fajny tekst, doczytałam do końca. I nawet byłam w Wilczym Szańcu, tak a propo takich miejsc. Fajnie. Czekam na dalsze wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Przepraszam, że tak późno odpowiadam!
    1) Myślę, że z ZSRR, ale ze Związkiem Radzieckim. Może się mylę. 2) Tak, dziękuję.
    W Wilczym Szańcu też byłem, ale to już wiele lat temu. Trza by się wybrać tam znowu.
    A teraz będą dwa teksty w krótkich odstępach czasu. :)

    OdpowiedzUsuń