Droga do stolicy Małopolski konsekwentnie się poprawia, dość szybkie tempo podróży w obie strony pozwala na planowanie krótkich, jednopopołudniowych wypadów. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałbym, że ogromne miasto stanie się głównym punktem moich przygód literackich (i zawdzięczam to koleżance ze studiów, Karolinie Strzelczyk). Podróżowałem z dość osobliwymi pasażerkami - paniami zainteresowanymi głównie upiększaniem ciała, czego efekty były raczej wątpliwe.
Zaraz po posiłku w dworcowym Olimpie (lubię ten lokal z jedzeniem na wagę, mam przy tym wrażenie, że zawsze trafiam na inną obsługę) udałem się na spacer po księgarniach, a potem poszedłem w kierunku południowym. Rzadko zachodzę w okolicę Podzamcza, tym razem jednak, korzystając z innej niż zwykle trasy wyjazdu, dotarłem do pomnika Floriana Straszewskiego, twórcy naturalnego zabytku Krakowa - Plant.
Na placu św. Marii Magdaleny, przed siedzibą SPP rozłożyły się liczne stragany z książkami, a samą ulicę Kanoniczą zastałem w trakcie gruntownego remontu nawierzchni. Wszedłem do budynku, w którym na parterze mieści się urokliwa restauracja (może bym kiedyś zawitał), a na piętrze - cel mojej podróży. W przedsionku ktoś udzielał wywiadu, a na stoliku leżały rozłożone książki autorów SPP.
Nieduża sala spotkań wypełniła się w znacznym stopniu - widać dobrą reklamę (pozdrawiam panią, która na każde hasło "reklama" reaguje prychnięciem i wulgarnymi epitetami - no tak to się kariery nie zbuduje). Wśród obecnych znaleźli się państwo Czesława i Edward Przebieraczowie oraz ich goście.
Popołudnie poprowadził poeta, literaturoznawca, dramaturg Artur Grabowski - i dobrze wypadł w swojej roli - pozwolił odsłonić się autorce. Monikę Pietkiewicz spotkałem po raz pierwszy. Omawiany tom poezji "Żywica" to jej druga książka (pierwsza nosi tytuł "Oderwani światem"). Na co dzień mieszka w Szkocji, w Glasgow (choć. Cierpi na paskudną chorobę - wrodzoną łamliwość kości - z jej to powodu szukała odskoczni od codziennych problemów. I znalazła ją w literaturze (poezji, opowiadaniach), ale i malarstwie.
Swoją opowieść o twórczości rozpoczęła od historii jej przyjaźni, o pisaniu listów, od którego zaczęła się przygoda pisarska, o dojrzewaniu twórczym, studiach w Krakowie na SLA (Studium Literacko-Artystyczne). Pisze wiersze, w których zgłębia swoje emocje, wydobywa to, co na co dzień ukryte, co nie nadaje się do powiedzenia wprost, buduje swoją bezpieczną przestrzeń dla siebie. Kilka z nich, z najnowszej książki "Żywica", pozwoliłem sobie zaprezentować poniżej.
Swoją opowieść o twórczości rozpoczęła od historii jej przyjaźni, o pisaniu listów, od którego zaczęła się przygoda pisarska, o dojrzewaniu twórczym, studiach w Krakowie na SLA (Studium Literacko-Artystyczne). Pisze wiersze, w których zgłębia swoje emocje, wydobywa to, co na co dzień ukryte, co nie nadaje się do powiedzenia wprost, buduje swoją bezpieczną przestrzeń dla siebie. Kilka z nich, z najnowszej książki "Żywica", pozwoliłem sobie zaprezentować poniżej.
Powiedziała także, że nie pisze w języku angielskim, choć mieszka w Szkocji, ponieważ trudno przełożyć jej myśli z języka na język (tak to zrozumiałem), o tym, że niełatwo jest przełożyć uczucia, ale także konkretne, precyzyjne sformułowania, które zostały ukształtowane przez polszczyznę i jej właściwe skojarzenia. Inspirowała się m.in. poezją Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Haliny Poświatowskiej (powiązanie poprzez poważną chorobę), Wisławy Szymborskiej.
Warto zajrzeć do otwierających "Żywicę" "Okruchów", warto popatrzeć na wieńczący dzieło utwór "Wstań", do ulubionego tekstu "Samozagłada". Warto zastanowić się, jak bohaterka popołudnia, nad zwrotem "masz czas". Ile tego czasu mamy, czy na pewno go mamy, w jaki sposób upływ czasu wpływa na proces twórczy. Po co się pisze i wydaje książki. Pomyśleć o naszym stosunku do wiary (niekoniecznie religii), o wartościach, które nas kształtują. Spróbować wydobyć na wierzch to, co się czuje (ale nie żyć samym uczuciem).
Następnie padły pytania ze strony publiczności: o tworzenie w języku angielskim i przekłady. O to, jak radzić sobie z krytyką (bo, nie czarujmy się, wiele wypowiedzi na temat cudzej twórczości nie ma nic wspólnego z byciem konstruktywnym). O to, czy ważne jest to, że o autorze mówią, o publikacje w przestrzeni publicznej.
Na koniec części oficjalnej na scenę wyszedł pan Edward Przebieracz, żeby wręczyć bohaterce dnia puchar za zwycięstwo w KJW jego wydawnictwa. Następnie Monika odczytała nagrodzony utwór pt. "Zatrzymaj" - formą przypomina stare pieśni religijne i utrzymany jest w bojowym nastroju. I część główna zakończyła się. W drugiej sali na stole rozłożono poczęstunek dla przybyłych.
Potem na scenę wychodzili inni jeszcze ludzie: poeci prezentujący swoje wiersze, między którymi wyszedłem na scenę i ja z moją Modlitwą podróżnika, muzycy z gitarami i bębnami. Szczególnie fascynujący był pokaz gry na bębnie przypominającym metalowy pojemnik na pieczywo. Pan niejednego słuchacza zachwycił! Aha, nabyłem dwie książki Moniki - z autografem. Fotografowano dużo i chętnie, relację można obejrzeć np. na stronie SPP czy samej poetki. To było bardzo udane spotkanie.
Potem na scenę wychodzili inni jeszcze ludzie: poeci prezentujący swoje wiersze, między którymi wyszedłem na scenę i ja z moją Modlitwą podróżnika, muzycy z gitarami i bębnami. Szczególnie fascynujący był pokaz gry na bębnie przypominającym metalowy pojemnik na pieczywo. Pan niejednego słuchacza zachwycił! Aha, nabyłem dwie książki Moniki - z autografem. Fotografowano dużo i chętnie, relację można obejrzeć np. na stronie SPP czy samej poetki. To było bardzo udane spotkanie.
Pospiesznie wyszedłem z kamienicy przy Kanoniczej, by wspólnie z państwem Przebieraczami i ich gośćmi udać się na ulicę Karmelicką, do Efemerii. Szybkie tempo było wskazane - następnego dnia pan Edek ruszał skoro świt w drogę do Iławy. Na rynku odbywał się jakiś koncert, słońce ☀️ świeciło konkretnie (nieczęsto w tym roku bywało tak ciepło). I tam nastąpił ciąg dalszy.
"Okruchy"
z tego świata
który tak bardzo
powinien być
pozostały tylko
okruchy
Wszystkie fotografie mojego autorstwa.
"Walka"
Wszystkie fotografie mojego autorstwa.
"Widok z okna"
spojrzałam przez okno
wymalowałeś łąkę
na ościeżnicy
soczyście smaczną
kwiatem pędzącą do góry
w wielkich małych oknach
spokój wiatru tulił
usypiał zmęczone łodygi
trawy wciąż jeszcze szumią zagubione
czekające tęsknej chwili
tatarakiem na dole
usiane zwątpienia
rozkrusza biała
niewinność stokrotki
fala wiatrem
chmura chmurą
głębia głębią
poruszone
![]() |
Okładka "Żywicy", najnowszej książki Moniki Pietkiewicz. |
"Walka"
rzucone białe rękawiczki
wtedy, kiedy przecinali pępowinę
pamiętasz?
ring
całkiem spory kawałek świata
gdzie rękawiczki?
załóż je!
bez nich?
przecież cię zabiją!
nie bój się
nie raz już stałeś w rogu
wody?
słyszę ten cholerny dźwięk dzwonka!
kolejna runda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz