Tymczasem muszę tu wspomnieć o Panu Edwardzie Przebieraczu, który zrobił mi reklamę na swojej stronie na portalu społecznościowym Facebook. To za jego sprawą liczba odsłon tak podskoczyła. Myślę, że należy mu się wzmianka w tym miejscu (podobnie jak i tym, którzy do niego zaglądają). Dziękuję też Panu Andrzejowi Wróblewskiemu za miłe słowo, cieszę się bardzo, Panie Andrzeju!
Nie wiem, czy już wspominałem, czy nie, ale zbiórka na książkę mojego kolegi Roberta zakończyła się sukcesem i utwór wkrótce ujrzy światło dzienne. Brawo!
Od paru dni leje jak z cebra (z przerwami), kolory się dzięki temu wyostrzyły, ale trudno cieszyć się otoczeniem, kiedy po prostu trzeba siedzieć w środku. Za wyjątkiem chwil, gdy można się przejechać rowerem (co prawda w tym mieście brakuje dobrej jakości ścieżek rowerowych, bezpiecznych dla kół). Co powiedzieć o sezonie wakacyjnym? Nie wiadomo nawet, czy w tym roku będzie. Niewiele ostatnio się dzieje, rutyna, rutyna, nawet marazm rzekłbym. Ale nie do końca.
Bo w międzyczasie... na horyzoncie malują się już nowe projekty... ale o tym kiedy indziej. Może wtedy, gdy sytuacja się znormalizuje. Zachowajmy pogodę ducha, a mózgi niech będą płodne jak to drzewo poniżej:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz