Translate

sobota, 26 grudnia 2020

Co słychać w Wolbromiu?

Ano nic nie słychać. Informowałem kilka dni temu, że pojawią się tutaj dwa teksty poświęcone mojej działalności literackiej. Pierwszy już czytaliście, a tymczasem ten drugi, związany z tytułowym miastem, chociaż powinien pojawić się już jakiś czas temu, wciąż nie doczekał się realizacji. Dlaczego? O tym i o problemach związanych z sytuacją obecną będzie dzisiejszy wpis. Zapraszam! 


O co chodzi z tym Wolbromiem? Jesienią tego roku lokalny dom kultury zorganizował II Wolbromską Jesień Poetycką pod hasłem "Piękna nasza Polska cała. Wspomnienia z podróży" w dwóch kategoriach: regionalnej i ogólnopolskiej. Mnie udało się zdobyć wyróżnienie w tej pierwszej grupie. W tym miejscu można, jeśli ktoś chce, zapoznać się ze szczegółowymi wynikami. 
Z uwagi na wszystkim nam znane okoliczności konkurs odbywał się wyłącznie drogą elektroniczną. I tu mamy zgrzyt - podobny do tego, który dotyczył poprzednio opisywanego wydawnictwa "Z serca literka dla Kacperka" - z powodów chorobowych opóźniły się prace redaktorskie nad książką stanowiącą niejako papierowe podsumowanie konkursu i nie jest ona w dalszym ciągu gotowa (a rozstrzygnięcie zapadło 24 października). Podobno wyróżnieni mają otrzymać maila z almanachem w pdf-ie, póki co niczego jeszcze nie otrzymałem. 
Piszę to nie po to, żeby biadolić, tylko po to, żeby zwrócić uwagę na to, że również takie instytucje, o których zwykle nie myślimy, jak drukarnie, także mają swoje problemy. Nic to, czekamy na pomyślne zakończenie sprawy, a Wy już dziś możecie się cieszyć jednym z wyróżnionych utworów. Do tematu wrócę, kiedy będę trzymał w ręce pokonkursowy almanach. Wtedy też napiszę nieco więcej o obu tekstach, ponieważ dotykają bardzo ciekawego (według mnie) tematu. Trzymajcie się w zdrowiu! 

Jeżeli jesteście zainteresowani, możecie śledzić tę podstronę, gdzie informacje o wydawnictwach są na bieżąco aktualizowane. 

A poniżej utwór (jeden z dwóch) i zdjęcie (moje): 

Lato nad Kanałem Giżyckim
Lato nad brzegi Kanału,
zwanego od miasta Giżyckim,
chłód znad Kisajna przywiało.
Zlatują się mewy, rybitwy.

Błyszczy w oddali zameczek,
czerwony od cegieł krzyżackich.
Od lat tu stoi, a przecież
miast wojen dziś mamy wakacje.

Dalej most sławny się kręci,
poprzecznie do drogi za miasto.
Widok zostaje w pamięci,
bo jeden jest taki: nasz własny.

Lato na brzegach Kanału
w powietrzu unosi tęsknotę
bliską baśniom i czarom,
realną jak wiśnia nad płotem.

Słońce powoli zachodzi,
kieruje podróżnych ku molo.
Starzy się bawią i młodzi,
w tle keyboard przygrywa wesoło.

Czasem się uda usłyszeć
beztroskie westchnienia i szepty.
Czasem wsłuchuję się w ciszę:
tu życie odbiera recepty.

Wschodzi noc jasna, perlista,
a woda się mieni granatem:
oddech jak dusza jest czysty,
a myśl krystaliczna jak płatek.
26.08.2020/24.09.2020




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz