Translate

sobota, 12 grudnia 2020

Jak po latach znowu zacząłem grać w szachy

Jakiś rok temu siedziałem sobie przed komputerem i przeglądałem propozycje, jakie przedstawił mi popularny serwis YouTube. Wśród filmów do obejrzenia zauważyłem jeden nietypowy, bo poświęcony szachom. Dawno już nie grałem w tę grę, nawet nie wiem za bardzo, gdzie jest moja szachownica, z ciekawości jednak zajrzałem, co też mi proponują. I tak zacząłem się z powrotem interesować wojną na 64 białych i czarnych polach. Dziś będzie dużo linków i reklam, bo to chyba ciekawsze od moich własnych przemyśleń, ale myślę, że warto. Zapraszam! 


Nie pamiętam już, jak i kiedy zacząłem grać w szachy, wiem tylko, że ma to dużo wspólnego z moim dziadkiem, tatą i wujkiem. Od nich nauczyłem się reguł, z nimi rozgrywałem pierwsze partie. Nigdy jednak nie poszedłem dalej w tym kierunku, dziś mogę powiedzieć, że jakkolwiek osiągnąłem poziom ciut wyższy od początkującego, to nawet średniozaawansowanym bym się nie nazwał. Nieważne. Może kiedyś. 
To w sumie ciekawe, że po tak długiej przerwie wróciłem do gry. I zacząłem oglądać różnych ludzi, którzy poświęcają swój czas, by analizować, przedstawiać, jak rozwijać figury i jak wykorzystywać motywy taktyczne. I jakoś wkręciłem się. W partie dłuższe i krótsze, zadania i inne zabawy. I przekonałem się, że szachy mogą być ciekawsze od innych dyscyplin sportu, choć wymagają nie tyle doskonałej formy fizycznej (bo to nie mój poziom), ale dobrej kondycji mózgu - jak człowiek jest wypoczęty, to od razu lepiej mu idzie. Kombinowanie, co tu zagrać, zwłaszcza przy szybszych tempach, kosztuje jednak wiele energii. Rozwija za to umysł, otwiera oczy szerzej, a przy tym... świetnie pokazuje, z jakim graczem mamy do czynienia. Ja na swoim przykładzie zauważyłem, że gram często zbyt defensywnie i nie wykorzystuję wielu okazji do poprawienia pozycji. Do przemyślenia. Choć w sumie realizacja przewagi bywa bardzo trudna. 
Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że, jakkolwiek ostatnio znacząco wzrosła popularność szachów za sprawą Gambitu królowej (The Queen's Gambit) z kapitalną Anyą Taylor-Joy w roli głównej, nie on, jak już wyżej zaznaczyłem, skłonił mnie do ponownego spróbowania sił w królewskiej grze, gdyż ukazał się kilka miesięcy później. 
Nawiasem mówiąc tytuł tego miniserialu stanowi trudno przetłumaczalną grę słów: królowa, rzecz jasna, może odnosić się do kobiety - bohaterki produkcji - jak również do nazwy granego przez Beth Harmon otwarcia. Z drugiej jednak strony chodzi tu także o figurę, która po polsku nosi nazwę hetman (H), ale także potocznie królowa, królówka, dama, damka, zaś po angielsku zwie się właśnie królową (queen, Q). No, i gambit, czyli poświęcenie bierki w zamian za lepszą pozycję/grę, które to pojęcie można rozumieć także metaforycznie. Ot, taka ciekawa łamigłówka językowa. Myślę, że próby wyjaśnienia podobnych kwestii dobrze wpływają na rozwój mózgu. 
Sam serial, chwalony przez osoby ze środowiska szachowego (w tym popularnych polskich popularyzatorów gry jak np. Macieja Sroczyńskiego), opowiada o młodej, utalentowanej mistrzyni Elizabeth Harmon, która mierzy się nie tylko przy szachownicy z najsilniejszymi graczami świata (znakomity w roli radzieckiego mistrza świata Wasiija Borgowa Marcin Dorociński!), ale także z własnymi demonami. Jak sobie radzi? Gdzie kończy się geniusz, a zaczyna szaleństwo? Najlepiej przekonać się o tym samemu, produkcja wciąga i pochłania i trzyma w napięciu do samego końca. 
Rzecz dzieje się w latach 60. Amerykańska dziewczynka trafia - po śmierci matki - do sierocińca, w którym spotyka człowieka namiętnie grającego w szachy. Szybko okazuje się, że mała Beth ma wielki talent. Ma też problemy z odnalezieniem się w świecie, wycisza je za pomocą lekarstw i alkoholu. Nie chcę tu zdradzać całej fabuły (można zresztą o wszystkim już poczytać gdzie indziej), powiem tylko, że ciemne wnętrza korespondują z przeżyciami bohaterki, a całość ma wydźwięk mocno melancholijny. Wiele niedopowiedzeń pobudza wyobraźnię, a pojawiające się postacie - na czele z zimnym, poważnym radzieckim mistrzem świata - pokazano w sposób bardzo przekonujący. Myślę, że to bardzo ciekawy dramat. Zachęcam. 

Na koniec kilka linków do popularnych w polskim Internecie kanałów szachowych (ważne: można czasem trafić na materiały o słabej jakości dźwięku, może nie wszędzie warto zaglądać?): 
Pan Szachuś: silny gracz analizujący partie najlepszych z dużym wdziękiem i o dużej wiedzy: 
Kings of Chess: młody kanał prowadzony przez silnych polskich graczy o dużych umiejętnościach, którzy analizują, streamują zawody, a przy tym bawią: 
Marianczello: największy polski popularyzator szachów, człowiek o dużym poczuciu humoru i lekkim podejściu do tematu: 
Maciej Sroczyński: kolejny solidny gracz specjalizujący się w różnego rodzaju zadaniach, pułapkach i ogólnie taktyce w grze: 

Wymienię tu jeszcze dwie, moim (i nie tylko moim) zdaniem bardzo dobre platformy do gry w Internecie: 
oraz: 
https://www.chess.com/
Sądzę, że warto także zobaczyć ostatni odcinek Hejtparku znanego dziennikarza sportowego, Krzysztofa Stanowskiego (sam nie miałem jeszcze okazji, ale planuję to nadrobić): 
https://www.youtube.com/watch?v=LZiIJ92InqA

Dziękuję za uwagę, czytamy się wkrótce. 

Zdjęcie wyjątkowo nie moje, pochodzi ze zbiorów Wikipedia Commons: 
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?title=Special:Search&limit=100&offset=20&profile=default&search=chess&advancedSearch-current={}&ns0=1&ns6=1&ns12=1&ns14=1&ns100=1&ns106=1#/media/File:Chess_screenshot.png



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz