Translate

poniedziałek, 20 września 2021

Jesień pełna kolorowych słońc

Muszę Wam, moi Czytelnicy, podziękować za uwagę, liczba wejść na bloga po opublikowaniu tekstu o symultanie z GM Paklezą przekroczyła 3 000! Bardzo się cieszę, że jesteście ze mną, cieszę się, że wpisy cieszą się sporym zainteresowaniem. Kurz opadł, emocje też już nieco opadły, czas więc wrócić do serii podróżniczej. Najpierw wybierzemy się na spacer po okolicznych parkach i ogrodach, żeby uchwycić ostatnie przebłyski lata w oku aparatu. Potem zaproszę Was do bardziej odległych miejsc. Ale to potem. Wejdźcie, rozgośćcie się! 
W ostatnim czasie pogoda była bardzo zmienna i nieszczególnie sprzyjała jakimś większym pracom na zewnątrz. Nie wątpię, że przy panującej suszy deszcz bardzo się przydaje (choć może nie tak rzęsisty), ale co lubią roślinki, za tym nie za bardzo przepada człowiek, zwłaszcza, gdy mu się parasol zniszczy podczas ulewy i przemoknie (zresztą, on i tak nie chroni nóg). A mnie się to zdarzyło ostatnio kilkakrotnie. 
Tymczasem świat flory żyje i ma się wręcz znakomicie. Jakby zupełnie wszystkie te stworzenia nie przejmowały się zawirowaniami w społeczności ludzkiej (oby to się wreszcie unormowało), żyły własnym życiem i rywalizowały o to, które bardziej zachwyci swoim pięknem. Cynia, budlejka, heliopsis (słoneczniczek), nasturcja, nagietek. Co wybieracie? 
Nie ulega wątpliwości, że zmienił się klimat, który bardzo sprzyja roślinom takim jak winorośl, papryka czy pomidor. Ten ostatni zresztą wyjątkowo się w tym roku udał. Dojrzewają aronie, jedyne, czego mi szkoda, to tego, że tak niewiele mam ostatnio czasu na to wszystko. Cóż, jak się chce wiele zrobić, to często się rozdrabnia siły i idzie to w zwolnionym tempie. A planów jeszcze mam sporo. 
Pora przejść do konkretów. To, co widzicie poniżej, to okazy, które w tym roku wyjątkowo dobrze wyszły (w naturze, nie tylko na fotografii). Szczególnie imponują swoją urodą warzywa, które obficie owocowały. Sezon wegetacyjny powoli dobiega końca, ale możemy wciąż cieszyć się barwnymi kwiatami - cyniami we wszystkich kolorach, nagietkami czy nasturcjami (do pierwszych przymrozków). Są też puszeczki miechunek i długo wiszące na krzewach aronie (najlepiej, żeby przemarzły, im to tylko odejmuje cierpkości). I tego też Wam życzę: takiej radości, intensywności pozytywnych wrażeń, tak jak cieszy wzrok barwą cynia i spokojem aronia, mało cierpkości, bo to tylko zaburza ogląd świata. Cieszmy się tym, co możemy zobaczyć, szukajmy radości w małym. 

Tyle tytułem wstępu do nowej serii, mam nadzieję, że zdjęcia (wszystkie mojego autorstwa) spodobają się Wam. Do poczytania już wkrótce! 

1. Cynia

2. Nasturcja
3. Papryka zielona
4. Miechunka
5. Pomidor
6. Nagietek
7. Tojeść (chyba; nie jestem pewien, co to tam rośnie)
8. Aronia
                                                         
9. Cynia
10. Cynia
11. Słoneczniczek
12. Cynia
13. Cynia


2 komentarze:

  1. Zbiór kwiatków nadawałby się na kwieciste memory. :-D Ahoj z (już) z Podlasia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy09:34

    Pomidory to już wspomnienie .

    OdpowiedzUsuń