Translate

wtorek, 14 września 2021

Symultana szachowa ze Zbigniewem Paklezą, jedynym arcymistrzem w historii Gliwic, 12.09.2021

Niewielu szachistów w Polsce może poszczycić się zdobyciem najwyższego możliwego tytułu w tej dyscyplinie sportu, tytułu arcymistrza. Gliwice mają tylko jednego takiego zawodnika: głównego komentatora na kanale YouTube Polskiego Związku Szachowego, znanego popularyzatora szachów, trenera, organizatora szkoleń, długo by wymieniać... W dwóch słowach - Zbigniewa Paklezę. W dniu 12 września 2021 roku, w ubiegłą niedzielę, na gliwickim Rynku nasz arcymistrz dawał symultanę (pokaz gry jednoczesnej): rodzaj zabawy, podczas której kilkudziesięciu zawodników może naraz zmierzyć się z wybitnym, utytułowanym (i zwykle dużo silniejszym od nich) graczem. Jak to wszystko wyglądało? Zapraszam na relację z tego wydarzenia!

Imprezę zorganizowała Szkoła Szachowa Hetman Gliwice, a ściślej - znakomita gliwicka zawodniczka, kandydatka Anna Kohut. Zamieszczanie na wielu stronach internetowych ogłoszenia o tym wydarzeniu (udział był płatny) przyniosło znakomity efekt: zgłosiło się 52 zawodników chętnych spróbować gry z arcymistrzem! Pojawili się liczni chętni do wsparcia całego przedsięwzięcia, którzy zapewnili m.in. odpowiedni mikrofon czy też stoliki do gry. Przybyli także przedstawiciele lokalnych mediów, przede wszystkim dziennikarze TVP3 Katowice, których krótkie nagranie można obejrzeć tutaj
Od godziny 11 na Rynek trwały oficjalne zapisy do symultany. Prócz zawodników dookoła gromadzili się liczni widzowie (często członkowie rodzin, rodzice, żony, dziadkowie, partnerzy), przedstawiciele mediów, fotografowie (miałem w tym swój udział, znałem bowiem człowieka, który dysponuje odpowiednim sprzętem i umie go obsługiwać; ale o tym poniżej). Stoły zostały rozstawione wzdłuż czterech ścian ratusza, co zapewniało większą atrakcyjność widowiska. Gracze siadali parami, większość z nich miała grać bierkami koloru czarnego (chyba że ktoś sobie wyraźnie zażyczył, że chce grać białymi, tacy też byli). Startowały osoby w różnym wieku: od najmłodszych (tu szczególnie licznie stawili się podopieczni organizatorów oraz zawodnicy z klubu Szach Mat z nieodległego Zabrza). Ogółem do symultany przystąpiło 52 szachistów (w tym trzy szachistki). 
Tuż przed dwunastą Anna Kohut oficjalnie przywitała wszystkich zgromadzonych podając szczegóły techniczne zawodów (m.in. dotknięta idzie; zawodnik ma prawo dwukrotnie poprosić arcymistrza o czas do namysłu nad posunięciem i czeka wtedy, aż arcymistrz wykona kolejne pełne okrążenie ratusza; każdy uczestnik symultany otrzymać miał kubek z napisami "Co ty, arcymistrza chciałeś ograć?" i "Zbycholudy" wraz z autografem, a ci, którym się uda nie przegrać, także puchary. W puli były także vouchery do restauracji i koszulki), prezentując sponsorów (m.in. dobrze znana ze streamów kanału youtubowego PZSzachu firma Zinzino Suplementy, restauracja Dobra Kasza Nasza, SzAMMa i inni jeszcze) a w samo południe Zbigniew Pakleza podał rękę pierwszemu ze swoich rywali. 
Imprezę czas zacząć. Trzeba przyznać, że zdecydowana większość partii przeszła w stadium gry środkowej, zawodnicy prezentowali bowiem dobry poziom. W trakcie rozmów przeprowadzanych przez organizatorkę z szachistami okazało się, że wielu z nich przybyło z daleka: z Radomia, Poznania czy Kłodzka, a jeden z panów ruszył w drogę aż z austriackiego Klagenfurtu! Sami widzicie, do jakich poświęceń zdolni są ludzie, żeby uczestniczyć w symultanie z arcymistrzem! Ten z kolei, obchodząc wielokrotnie Rynek i wszystkich grających, mógł zrobić w trakcie całego wydarzenia nawet 7-8 kilometrów. Nie brakowało momentów komicznych, takich jak przybycie niezbyt trzeźwego widza do stolika i jego próba wykonania ruchu za Zbyszka. 

O 13, równo godzinę od rozpoczęcia, arcymistrz obwieścił pierwszego mata. Przeciwnik bronił się przez 13 posunięć. Większość partii trwała jednak około standardowych w szachach 25-30 posunięć, kilku graczy skapitulowało po dwóch godzinach, wielu jednak trzymało się dzielnie (szczególnie ci, którzy przyjęli nieco bardziej defensywne pozycje, choć prób ataku też nie brakowało). Na szachownicach mogliśmy obserwować wiele ciekawych pozycji: dorobienie hetmana, efektowne widełki pionkowe, podwójne ataki, końcówki gońcowe, wieżowo-skoczkowe... Pogoda dopisywała, świeciło słońce, niektórzy gracze chronili się przed nim pod parasolami (nie wszystkie dotrwały do końca). 
Przeciwnicy arcymistrza Paklezy nie ukrywali, że przybyli głównie po to, by się dobrze bawić. Byli jednak i tacy, którzy przyjechali zwyciężyć. Większości z nich ta sztuka się nie udała, ale dwie osoby miały inne plany. Po czterech godzinach zmagań, kiedy wszyscy byli już dosyć zmęczeni, Zbyszek rywalizował wciąż z 13 rywalami! Pierwszym, któremu udało się wyszarpać remis z arcymistrzem (a miał już przegraną), był Antek. Gratuluję, poniżej możecie zobaczyć radość chłopaka będącego - jak się pochwalił - brązowym medalistą Mistrzostw Unii Europejskiej z I kategorią! Wiktorowi z kolei udała się sztuka niesamowita, tuż po 16:30 bowiem zmusił popularnego Pana Zbigniewa do rezygnacji! Potrzebował do tego 55 posunięć, w trakcie których wywalczył sobie wyraźną przewagę w pionkach. Brawo! 
Jeszcze jeden gracz trzymał się do 16:40, a gdy poddał partię, część sportową można było uznać za zakończoną. Pozostało już tylko wręczenie pamiątkowych pucharów, koszulek i voucherów, krótka sesja zdjęciowa Zbigniewa Paklezy ze zwycięzcami, z najmłodszymi uczestnikami i przyszedł czas, by się rozejść. Symultana okazała się fantastycznym przedsięwzięciem zakończonym sukcesem, a z twarzy arcymistrza, organizatorów, graczy i widzów długo nie schodziły uśmiechy. Sam główny bohater niedzieli był bardzo zadowolony. Ciekawe, co się będzie działo następnym razem, prawda? 

Jak rzadko kiedy zdjęcia nie są mojego autorstwa. Wszystkie wykonała moja siostra (której serdecznie dziękuję tutaj za pomoc (czytaj: ma dobry aparat i wie, jak z niego korzystać), szczególnie dlatego, że sama nie jest szachistką, a przecież symultana wraz z dojściem na miejsce i powrotem do domu trwała sześć godzin! Dziękuję!) Starałem się pokazać na fotografiach różne stadia gry, różnych zawodników, ciekawe momenty (nie wiem, czy można je podciągnąć pod tzw. momentum Brodowskiego, ale sądzę, że tak).  

1. Szachownica przygotowana do gry.

2. Puchary dla zwycięzców.

3. Zawodnicy powoli zajmują swoje miejsca (w tle, pod przykryciem, widać ekipę organizatorów).

4. Arcymistrz Zbigniew Pakleza wita się z przeciwnikami, zasadniczą część imprezy czas zacząć! 

5. Hmmm... jaki by tu debiut wybrać? 

6. Pierwsze ruchy, pierwsze bicia.

7. W symultanie uczestniczyło wielu młodych szachistów (i szachistek).


8. Szachiści mają swoich wiernych kibiców (w tle). 


9. Społeczność szachowa prężnie się rozwija (pierwszy raz widziałem na żywo człowieka w koszulce z napisem "Zbycholudy").

10. Ciekawe, co ich tak rozbawiło, nie? 

11. Oryginalny blankiet.
                                        

12. Żeby ze wszystkimi zagrać, trzeba się trochę nachodzić.

13. Kończymy debiut.

14. Podwójny atak na króla i wieżę - czy uda się tę pozycję wybronić? 

15. Co ty, z arcymistrzem chciałeś wygrać? 

16. Wywiad z dziennikarzem z TVP3 Katowice... i jak tu się skupić na partii? 

17. Czarnymi figurami dowodzi brązowy król. 

18. Godziny potrzebował arcymistrz, żeby dać pierwszego mata. Biały hetman wraz z białym gońcem nie dały czarnemu królowi żadnych szans. A wszystko to w 13 posunięć. 

19. Każdy uczestnik symultany otrzymał kubek z autografem arcymistrza. 

20. Pogoda dopisała, ale niektórym słońce dało się we znaki. 

21. Przegrałem? No i co z tego, skoro się świetnie bawiłem! 

22. Dwa hetmany na szachownicy? Tak! 

23. Na symultanę licznie stawili się młodzi zawodnicy klubu UKS Szach Mat Zabrze.

24. Co by tu zagrać? (gramy już czwartą godzinę!)

25. Organizatorka Anna Kohut przeprowadza rozmowę z zawodnikiem po zremisowanej z arcymistrzem partii - brawo, Antek!

26. Ten dżentelmen grał najdłużej ze wszystkich (4 godziny i 40 minut!) Widzimy, jak zapisuje posunięcie w trzeciej kolumnie blankietu. 

27. Co ty, z arcymistrzem chciałeś wygrać? Tak, chciałem. I udało mi się! Wiktor pokonał Zbigniewa Paklezę jako jedyny podczas niedzielnej symultany. Potrzebował do tego 55 posunięć. Brawo! 

28. Koniec! Zegar na wieży gliwickiego ratusza wskazywał godzinę 16:40, kiedy ostatnia partia dobiegła końca. 

29. Arcymistrz, zdobywca pucharu, inni zawodnicy, widzowie - wszyscy bawili się doskonale. 

30. Na koniec zaczęło kropić, ale nie mogło to zmącić radości u uczestników. Antek otrzymał puchar za zremisowanie z arcymistrzem (gońcówka; niestety, nie udało się sfotografować pozycji końcowej). 

31. Najmłodsi uczestnicy symultany. Na pytanie "czy jesteście głodni" po prawie pięciu godzinach od rozpoczęcia odpowiedzieli "nie"! (bo się najedli jedzeniem z okolicznych restauracji).

32. Chcielibyście być na miejscu Wiktora, co? 

I koniec, finito! Tyle by było opowieści z symultany. Ze swojej strony zapraszam na kolejne relacje z różnych ciekawych miejsc, już niekoniecznie związanych z szachami, jeszcze we wrześniu wspólnie odwiedzimy m.in. Wisłę. Do poczytania! 

2 komentarze: