Podczas każdych krakowskich Poezji i Herezji współorganizator, znakomity Michał Kiliński, powtarza: na scenie może zaprezentować się każdy, byleby nie prawił o polityce. Przepis na udane spotkanie artystyczne doskonale zdaje egzamin w sytuacjach, kiedy przedstawia się twórczość trudniejszą, w której, siłą rzeczy, pojawiają się rozmaite wątki społeczne. Takaż to przygoda przytrafiła mi się w ubiegły czwartek, 15 czerwca 2023, kiedy to wybrałem się do gliwickiej Stacji Artystycznej Rynek na spotkanie autorskie wokół antologii poezji i prozy Przewracamy|Przywracamy - w rolach głównych wystąpili członkowie krakowskiego Stowarzyszenia Literatura Autorów oraz prowadząca Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska. Całość uświetnił muzyką Marek Jaczyński.
Ostatni raz byłem w Stacji Artystycznej Rynek w kwietniu, na koncercie zespołu sosnowieckiego poety Wojciecha Brzoski i jego zespołu Piksele. Zacząłem wtedy śledzić tę ciekawą inicjatywę w mediach i tak, po kilku tygodniach, podsunięto mi trop wieczoru literackiego. Popatrzyłem na listę twórców i, kiedy zobaczyłem na niej Ka Klaklę, pamięć przywołała mi obraz moich debiutanckich, styczniowych Poezji i Herezji (nie ma w poście wymienionej tej autorki, widzę jednak, że czas to zmienić), podczas których miałem okazję słuchać prezentacji jej, a także Agnieszki Żuchowskiej-Arendt i Agi "Iskry" Tyman, utworów ze sceny. Uznałem, że już wyłącznie z tego powodu warto się wybrać - spodziewałem się, że będzie ostro, będzie wyraziście, będzie na solidnym poziomie. I nie zawiodłem się!Na sali zgromadziło się dwadzieścia kilka osób, czyli publiczność dopisała. Trzeba pochwalić organizatora za jakość nagłośnienia, co było szczególnie istotne w wypadku grającego na gitarze i mało znanym bośniackim instrumencie (proszę wybaczyć, nie zapamiętałem nazwy) Marka Jaczyńskiego. Znakomita, gitarowa wersja Nah Neh Nah zespołu Vaya Con Dios i lokalne, bośniackie utwory (pan Marek opowiadał o swojej fascynacji tym regionem Europy) umilały obecnym wieczór. Spotkanie prowadziła, jako już się rzekło, Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska, znana m.in. jako redaktorka znanego w sieci fanpage'a Babiniec literacki, prezentującego poezję kobiecą wszystkich czasów - i, jak sądzę, to samo w sobie starczy za reklamę. Myślę, że wielu autorom należy życzyć tak dobrze dopasowanej do nich gospodyni imprezy.
A teraz słów kilka o głównych bohaterach: oprócz Ka Klakli na scenie pojawili się Magdalena Hutny, Marek Mżyk oraz Jarosław Księżyk, mózg wyżej wymienionego Stowarzyszenia. Przedstawili dwie antologie literackie swojej grupy twórczej: jedną poetycką i drugą prozatorską. Opowiedzieli o swojej działalności, o swojej drodze artystycznej, o tym, skąd biorą pomysły na utwory (np. Magdalena Hutny i straszący oczy budynek). To, co moim zdaniem najistotniejsze, powiedziała Ka Klakla: że pisanie może polegać na takim samym doskonaleniu się jak i inne czynności, inne zajęcia, których się podejmujemy. Mit romantyczny o wielkiej wenie jest wciąż żywy i, w jakimś zakresie, pewnie ma ona znaczenie, ale znacznie więcej czasu pochłania ciężka praca nad utworami (mówiła o dziesięciu dniach; rozumiem, że to ogólnie dziesięć poświęconych dób, niekoniecznie kolejnych). I włożona w wysiłek energia przekształca się stopniowo w siłę przekonywania dzieła.
Moje nabytki. Już napoczęte, jeszcze nie strawione. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz