Translate

poniedziałek, 9 września 2019

Jaskinia Skorocicka


Są takie atrakcje turystyczne, które cieszą się od lat wielką popularnością i co roku przyciągają tłumy chętnych do ich zobaczenia. Tu można wymienić chociażby zabytki Krakowa, obszar Wielkich Jezior Mazurskich czy też Zakopane. Są też takie miejsca, gdzie bardzo rzadko doświadcza się spotkania z innym amatorem wrażeń, a już na pewno nie ma do nich kolejek. I w tym właśnie wpisie przedstawię jeden z cudów natury położonych w Polsce, który jest bardzo mało znany, a znajduje się przy łatwo dostępnym, ale nieczęsto uczęszczanym szlaku: Jaskinię Skorocicką.






Notka będzie krótka, warto bowiem zobaczyć to miejsce samemu. Miałem okazję odwiedzić to piękne miejsce – jak pokazują mi daty w folderze ze zdjęciami – przed trzema laty, jest więc nadzieja, że wiele się od tamtego czasu nie zmieniło. Znajduje się w województwie świętokrzyskim na obszarze Niecki Nidziańskiej, gdzie teren jest niemal płaski, tuż przy lokalnej drodze, na południe od Buska Zdroju i na północny wschód od rzeki Nidy. Dokładnie nazywa się to miejsce Doliną Skorocicką (w pobliżu leży miejscowość o odpowiedniej nazwie). Latem owo miejsce jest niemal całkowicie zarośnięte tak, że pozornie wydaje się, że niczego ciekawego w nim nie ma. Od drogi idzie się przez łąkę porośniętą pokrzywami i innymi chaszczami, aż natrafia się na mało rzucającą się w oczy jamę w ziemi. I tu robi się ciekawie... 

Ale najpierw kilka informacji ogólnych: Jaskinia Skorocicka jest najdłuższą jaskinią gipsową (krasową) w Polsce, mierzy bowiem 352 metry (licząc główny i boczne korytarze). Przez większą długość głównego korytarza jego dnem płynie Potok Skorocicki. Znajduje się na obszarze Rezerwatu Przyrody Skorocice, którego położenie widzimy dokładnie pod poniższym linkiem: 

Niestety, większość zdjęć wyszła w fatalnej jakości, dlatego zamieszczę tylko te przedstawiające wyjście ( u góry) i wejście (u dołu). 

Jaskinia zbudowana jest z czterech komór położonych jedna za drugą, a każda następna jest coraz słabiej oświetlona od poprzedniej, za to coraz bardziej błotnista i mokra (ze względu na ów potok). Wejście i wyjście są całkiem łagodne, za to dwie komory znajdujące się na końcu ciągu są pełne zawaleń i ogromnych głazów, a do środka wpada bardzo niewiele światła. Zastanawiające jest, czy cały kompleks nie grozi zawaleniem. Występuje tu specyficzny mikroklimat, obficie porośnięte grzybami, glonami i innymi stworzeniami są ściany. Na obszarze wokół jaskini żyją liczne owady, a w tym motyle i chrząszcze. 
Wreszcie: po wejściu do trzeciej komory marnieje widoczność, aż w końcu niemal kompletnie nic nie widać. Miejsce wymaga sporej ostrożności przy poruszaniu się, najlepiej jednak iść górą, po głazach. Nie licząc tych kamulców, droga jest zupełnie płaska. 
Wychodzi się na zewnątrz, na trawiastą, słoneczną (w pogodny dzień) małą równinę i można wracać, bo w pobliżu wiele więcej nie ma. Generalnie: miejsce bardzo zaniedbane, rzadko uczęszczane i mało popularne, ale bardzo urokliwe. 

W tym miejscu muszę podziękować kolegom, którzy zaproponowali mi wzięcie udziału w wyprawie do tego niezwykłego zakątka Polski (ale od dawna znam ich jako eksploratorów różnych nietypowych atrakcji turystycznych i nie tylko). Z tymi okolicami jeszcze się spotkamy. 

Do następnego wpisu!

Aha – literatura:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz