Translate

sobota, 7 marca 2020

Idzie wiosna!

Dzień jest coraz dłuższy, coraz cieplejszy i coraz więcej słychać skrzeków ptasich. Widok licznych stad zgrabnych, zadziornych kawek (kiedyś jedna z nich testowała wytrzymałość moich zimowych butów!) i eleganckich srok, a nawet stukot dzioba dzięcioła budzi umysł z zimowego letargu. Dlatego też dzisiaj będzie zielono, będzie wesoło - pierwsze kwiaty w tym roku są w pełnym rozkwicie! Zapraszam.
Jakkolwiek to jest opowieść ogródkowa, to można ją również postrzegać szerzej i szukać własnych, ciekawych przykładów. Właściwie to pierwsze kwiaty - czyli miłki - zakwitły jeszcze w pierwszej połowie lutego. To są zawsze najszybciej pojawiające się rośliny, szybciej nawet od przebiśniegów. Na krokusy trzeba czekać do przełomu lutego i marca.
Pojawiło się za to parę innych, na razie małych, kiełków, pączków, które prędko się nie rozwiną (chociaż zależy, jak rozumieć słowo prędko, ani się spojrzymy, a zachwyci nas moc wiosennych barw: róż, czerwień, biel...) - chabry (których zawsze mnóstwo), piwonie (czy to nie za wcześnie? a jak przyjdzie mróz?), hiacynty...
Gałązka na tle nieba to pączkująca czereśnia burłacka (czyli francuska odmiana drzewa) - bardzo piękna, o smacznych, soczystych owocach, ale nieprzyzwyczajona do polskiej zimy. W tym roku, jak dotąd, był mróz, ale zima nie przyszła.
Najgorsze, co w tym roku się trafiło, to niestabilna pogoda, ale może to minie? Podobnie jak susza?
Czego wszystkim tu zaglądającym życzę, podobnie jak takich cudnych widoków jak poniżej.
Wraz z zielenią, dłuższym dniem, możemy poczuć, że duch miłości wzrasta we mnie, a ogień wciąż płonie.

Wszystkie zdjęcia, jak zwykle, moje, wszystkie tegoroczne:










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz