Dziś odbyła się kolejna Podróż ze sztuką w Tarnogórskim Centrum Kultury. Tym razem prowadzący zabrał widownię na wyprawę ze Śląska na Orawę (i do Transylwanii), ozdabiając wykład pokazem niesamowicie kolorowych, doskonale oświetlonych zdjęć. Znakomite połączenie historii osobistych z opowieściami o rozmaitych mijanych na trasie miejscowościach (Maków Podhalański) i budowlach (zamek, na którym autor Drakuli, Bram Stoker, wpadł na pomysł napisania swojego dzieła) pozwoliło odbiorcom w wygodnych fotelach zanurzyć się głębiej w świat przedstawiany na ekranie głosem naszego historyka. A jeszcze przed Bożym Narodzeniem wybierzemy się na Spisz. Miło było widzieć liczne znajome twarze, wejść w kolorowy świat, z którego biorą się przemyślenia dające siłę na inne, bardziej zwyczajne dni. Trzeba się gdzieś znów wybrać, ale to za jakiś czas.
Czas na szachy w wydaniu wielkim i małym. W tym tygodniu - dokładnie już w środę, 24 listopada - rozpoczyna się mecz o mistrzostwo świata pomiędzy urzędującym czempionem, Norwegiem Magnusem Carlsenem, a Rosjaninem Janem Niepomniaszczim. Faworytem jest ten pierwszy, któremu przewiduje się jeszcze kilka lat panowania na królewskim tronie. Temu właśnie poświęcę moją uwagę w najbliższych tygodniach (ale nie będę o tym pisał, bo po co? Są lepsi ode mnie w tej kwestii). Zapraszam wszystkich na kanał youtube'owy Polskiego Związku Szachowego, gdzie obejrzycie transmisje z kolejnych partii meczu.
Przy okazji pochwalę się swoim małym sukcesikiem: w ostatni weekend brałem udział w turnieju w Strumieniu, na którym wygrałem partię graną tempem 30 minut + 30 sekund dodawanych za posunięcie z Zuzanną Kamińską, mistrzynią Polski juniorek w szachach szybkich do lat 6, 7 i 8. Dodam, że zawodniczka ta ma tylko 8 lat (i I kategorię), a gra imponująco (co za szybkość gry)! Niesamowita jest ta młodzież, nie? Życzę powodzenia w dalszym rozwoju. Dla mnie z kolei było to największe jak dotąd osiągnięcie w szachach turniejowych. Mogę się teraz chwalić, że pokonałem mistrzynię Polski, ha, ha, ha! Ciekawe, co przyniesie los dalej?
Swoją drogą, dojazd transportem publicznym z centrum Górnego Śląska do Strumienia jest koszmarny (dobrze, że w ogóle jest - koleją w weekendy, rano i wieczorem) i wydaje mi się, że nie będę tam często gościł. Miasto tymczasem stoi remontami w centrum, remontami na drogach dojazdowych, a końca przebudów nie widać. Zima już za to upomniała się o swój czas i temperatury oscylują wokół zera stopni. Polski listopad (już za tydzień przyjdzie grudzień).
Szykuje się parę wyjazdów, trochę artystycznych akcji, ale, dopóki nie ma jasno nakreślonych celów ani potwierdzenia wycieczek czy ustalonych koncepcji twórczych, mogę tylko powiedzieć, że przyszły rok będzie obfitował w nowe wydarzenia, nowe doznania i, mam nadzieję, nowe sukcesy.
W najbliższym czasie czeka nas wiele szachowych emocji, wiele planowania przed zbliżającymi się świętami i, niestety, problemy związane z sytuacją ogólną. Pytanie brzmi, kiedy uda się ją opanować. Odpowiedzi nie znam, wiem za to, że odpoczynku od nienastrajających optymistycznie wieści i wydarzeń trzeba szukać samemu. Szukać miejsc, w których można posłuchać ciekawych ludzi. Szukać pięknych krajobrazów, by móc się nimi zachwycać. Szukać ludzi, z którymi miło się spędzi czas i czegoś od nich nauczy (w Strumieniu poznałem kilka takich osób, w tym jedną znaną mi już wcześniej z sieci). Szukać nowych zainteresowań. Kto szuka, ten znajdzie. Do poczytania!
Zdjęcie moje - przedstawia szachownicę będącą w posiadaniu znajomych. Bardzo pięknie wykonany komplet szachów artystycznych - bo raczej nie do gry na co dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz