Kilka dni temu byłem w Tarnowskich Górach na kolejnym wykładzie znanego śląskiego kulturoznawcy, doktora Jacka Kurka, wchodzącym w skład cyklu "Podróże ze sztuką". Tym razem udaliśmy się wspólnie do środkowych Włoch. Całość okraszona ładną, nastrojową, ilustracyjną muzyką i masą bajecznie kolorowych zdjęć stanowiła miły przerywnik między kolejnymi zmaganiami ze sprawami prozaicznymi.
Barwne obrazy, zdjęcia z uliczek Umbrii przypomniały mi przede wszystkim o własnej podróży sprzed kilku już lat (w sumie to dwie były, pierwsza miała miejsce bodajże 12 lat temu) do miasteczek prowansalskich, równie gorących, wysyconych kolorem, tętniących takimi formami życia, jakie w naszej kulturze są znacznie mniej popularne (bo to zależy trochę od klimatu: w Polsce jest po prostu chłodniej i częściej padają deszcze), jak pełne ludzi ulice w godzinach wieczornych, żywiołowa muzyka wygrywana na bębnach, gry, spacery, inny świat. A tu budzi się wiosna.
Właśnie jestem w trakcie lektury prac przesłanych na konkurs prozatorski dla młodzieży Wydawnictwa świętego Macieja Apostoła i muszę powiedzieć, że najciekawsze prace zachwyciły mnie swoim rozmachem, a młodzież swoją pomysłowością, wyobraźnią, paletą barw, której użyły do namalowania swoich historii i nie mogę doczekać się chwili, w której się z Wami tymi opowieściami podzielę. Jak to zwykle bywa, najlepsze opowiadania nawiązują tylko do tematu konkursu, a morał czy też przesłanie ukryte jest w ich treści, a nie podane bezpośrednio jak kawa na ławę. Generalnie szkoda, że wpłynęło stosunkowo niewiele prac, pozostaje liczyć na to, że w kolejnych edycjach twórców nam przybędzie, bo warto. To jest dobry test umiejętności tworzenia krótkich historii, formy, umieszczania informacji w skromnej objętości tekstu. Do tematu wrócę, kiedy pokłosie konkursu znajdzie się w moich rękach (czyli za kilka tygodni, najpewniej w kwietniu).
Jedno Wam powiem: jestem zagorzałym zwolennikiem bigosu pokazywania w swoich tekstach ten kolorowej, jasnej, napełniającej serca radością strony życia. Myślę, że w trudnych czasach, jakie nadeszły (w zasadzie to nadeszły pewnego marcowego dnia dwa lata temu...), warto podkreślać siłę ducha człowieka, prezentować piękne strony świata, by nie zapomnieć o nich, że są. Ponure strony życia... cóż, z własnego i bliskich znajomych doświadczenia doskonale wiem, że pewne sytuacje są tak trudne i malują się w tak ciemnych barwach, że również pokazanie ich w tekście jest trudne, a ich złożoność i zawarte w nich prozaiczne problemy skutkują przyziemnych ich obliczem, małą medialnością, z pewnością zaś nie da się ich należycie przedstawić epatując patosem i śmiertelną powagą (gdyż wiele w tym codziennych zmagań, ale też bezradności), preferowane przez niektóre nurty kultury.
Cieszmy się tym, że zaczyna się robić ciepło, a dzień się wydłuża. Cieszmy się tym, że jest się do kogo odezwać, a ten ktoś odpowiada. Że mamy nowe plany, realizujemy je i zmierzają one ku dobremu, ku finalizacji. Mnie osobiście cieszy to, że mogę znów ściągnąć mój stary, dwudziestoletni już rower i udać się znów na przejażdżkę. Kiedy wrócę, zabiorę się za przygotowanie nowego tekstu, za ćwiczenia szachowe, nowe utwory i Wam też radzę znaleźć coś, co wypełni chwilę, żeby potem było się czym cieszyć. Do poczytania!
Na zdjęciu chaber: jeszcze niepozorny, ale szybko się rozwija, już wkrótce przyciągnie do siebie pięknym, chabrowym (morelowym?) zapachem, żywą, zmieniającą się w słońcu barwą, przyciągnie pszczoły. On też się rozwija! Jego czas nadejdzie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz