Translate

środa, 21 grudnia 2022

Gliwicki Festiwal Szachowy, 10-11 grudnia 2022 roku - relacja, wrażenia, ludzie

Moi Drodzy Czytelnicy! Ludzie organizują rozmaite maratony: filmowy, szachowy, są i maniacy bardziej nietypowych rzeczy. Wy natomiast przygotujcie się na długą serię wpisów o ostatnich wydarzeniach, bo działo się bardzo dużo. Będziecie mogli przyjrzeć się najnowszej antologii literackiej Wydawnictwa św. Macieja Apostoła w Lublińcu, wrócić pamięcią do krakowskich Herasek i podsumować mijający rok. Na początek jednak poczytacie o Pierwszym Gliwickim Festiwalu Szachowym, który odbył się w weekend 10-11 grudnia 2022 roku na Wydziale Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej. Zapraszam! 
Pierwsze informacje o planowanym przedsięwzięciu pojawiły się w sieci w październiku, a ogłosił je gliwicki arcymistrz szachowy Zbigniew Pakleza, organizator i dyrektor całej imprezy. W programie znalazły się pokazy gry jednoczesnej (symultany) z arcymistrzami, otwarte turnieje szachów szybkich i błyskawicznych, turnieje dla młodych talentów (w szachach generalnie dość szybko przestaje się być młodym, w zasadzie to niedługo po osiągnięciu pełnoletności, czyli ja się już nie łapię). Swoją obecność zaanonsował szereg uznanych postaci ze środowiska, m.in. prezes Polskiego Związku Szachowego Radosław Jedynak, wiceprezes i uznany trener Artur Jakubiec, najsłynniejsze polskie małżeństwo szachowe - państwo Soćkowie, Monika i Bartosz, trener kobiecej reprezentacji Polski Marcin Dziuba... i inni jeszcze, o kilkorgu z nich za chwilę. Pomyślałem wtedy: turniej odbędzie się w Gliwicach, czyli nie trzeba nigdzie dojeżdżać, nie koliduje z innymi spotkaniami, spotkania z postaciami znanymi i z amatorami szachów aktywnymi na platformach internetowych (youtubie, twitchu, discordzie) zapowiadają się ciekawie, wniosek: biorę udział! 
Od początku zdawałem sobie sprawę, że nie wezmę udziału w symultanie, skoro ta zacznie się w sobotę 10 grudnia o 10, a turniej rapida (szachów szybkich) przewidziany jest na 14 i afterparty na 20-21 (trudno wytrzymać fizycznie tyle godzin gry i spotkań, a jeszcze w niedzielę miał zacząć się turniej blitza (szachów błyskawicznych; początkowo o 10, ostatecznie o 11). Ale wróćmy do tematów ogólnych. Ważną rolę odegrali sponsorzy (np. firma Mokate, znany producent kawy, partner PZSzachu od dłuższego czasu, która zapewniła możliwość skorzystania z ciepłego napitku, co w chłodnym raczej obiekcie w okresie zimowym odegrało istotną rolę), którzy zapewnili nagrody dla najlepszych spośród uczestników, ważną Politechnika Śląska, a konkretnie Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki, w którego budynku C przy ul. Konarskiego, w Instytucie Techniki Cieplnej mieściły się sale gry. Dodać tu można akademię szachową Hetman Gliwice Anny Kohut, koordynatorki przedsięwzięcia, sponsorów tytularnych obu turniejów open: Chronpesel.pl i MBF Group, Polski Związek Szachowy czy Śląski Związek Szachowy... Ufff... to jeszcze nie wszyscy, a już z tej wyliczanki wynika, ilu osób i instytucji potrzeba do zorganizowania tak dużej imprezy na kilkuset uczestników (ponad 600 zgłoszeń), bo tylu się ostatecznie ludzi zapisało. A i to nie wszyscy obecni jeszcze, bo doszli przecież np. rodzice uczestniczących w zawodach dzieci. 
Szachiści spoza Gliwic i okolic (a zjechali ludzie z całej Polski, m.in. Pomorze miało bardzo silną reprezentację) zakwaterowani zostali w Hotelu Royal w centrum miasta, tam też odbywało się afterparty, w którym uczestniczył m.in. IM Piotr Brodowski, komentator turnieju na kanale PZSzachu na Youtubie i twitchu. Zostawmy może teraz kwestie bardziej organizacyjne i przejdźmy do samych zawodów. W sobotę, 10 grudnia, padał śnieg. Coraz mocniej i mocniej. O ile z rana było jeszcze szaroburo i ponuro, o tyle nocą, kiedy wracałem do domu z afterparty, ulice, zasypane białym puchem, prezentowały się już zupełnie inaczej. Drogowców, jak zwykle, zaskoczyła zima w grudniu. 
W sobotę, o 14, w miejscu już wymienionym, rozpoczął się festiwal. Przemawiali przedstawiciele PZSzachu, sponsorów i on - organizator - Zbigniew Pakleza, któremu zawdzięczamy tę piękną imprezę. Niewątpliwie mnóstwo ludzi zainteresowało się bliżej szachami i przybyło na zawody właśnie z jego powodu - i chwała mu za to, że potrafi zainteresować tyle osób swoją pasją (m.in. dzięki dobremu, radiowemu głosowi). Tempo gry: 10 minut + 5 sekund na zawodnika. 12 szachownic elektronicznych umożliwiających bezpośrednią transmisję. 9 rund. Można zaczynać. 
O wynikach nie będę się rozpisywał, wszystko można znaleźć tu, dla porządku powiem tylko, że zwyciężył znany i lubiany mistrz międzynarodowy Paweł Teclaf z Kartuz. Ja, jako gracz przeciętny, wygrałem wszystkie partie czarnymi i przegrałem wszystkie białymi. Zaczynałem w mniejszej sali na dole, gdzie ustawiono stoliki dla ponad 50 par (ufff... ile to pracy!), potem przeniosłem się na górę (wyższe miejsce w tabeli = wyższy numer stolika w kolejnej rundzie - tak w uproszczeniu), potem znów na dół i znów na górę i tam już do końca zostałem. Grało się przyjemnie, szybko, bez większych problemów (niektórzy zawodnicy byli na tyle przejęci, że wykonywali np. roszadę hetmanem i wieżą czy próbowali zbić czarnym pionkiem czarnego skoczka). 
Wszystko odbywało się w przyjaznej atmosferze, między partiami sporo rozmawiałem ze znanymi i nieznanymi mi ludźmi, przysłuchiwałem się dyskusjom, a czas mijał niezauważalnie szybko (mniej więcej 40 minut na rundę). Podczas ostatniej partii byłem już dość mocno podmęczony, a wiedziałem, że pójdę do Hotelu Royal (po to, żeby zapoznać się bliżej z ludźmi). W ogóle: zwykle ważny jest wynik ostatniej partii, bo przekłada się bezpośrednio na nastrój po turnieju. Ja akurat wygrałem i miałem dobry humor, zająłem zresztą miejsce wyższe niż startowe (78.) Szedłem przez miasto w lekkiej śnieżycy, zimno było, więc, gdy zaszedłem już do budynku, chwilę musiałem odtajać. 
Zgromadziło się tam mnóstwo osób: rejestrujących się, oglądających mecz piłkarskich mistrzostw świata Francja-Anglia (to był chyba pierwszy mundial, który mnie umiarkowanie tylko interesował, być może zasługuje to na osobny wpis), odpoczywających po turnieju. Przyszedł Zbyszek, przyszła Ania Kohut, ale towarzystwo rozkręciło się na dobre z chwilą wejścia Piotra Brodowskiego. Broda, byłeś bohaterem wieczoru! Zwłaszcza Twoje partie bulletowe z Igorem Janikiem dodały wiele kolorytu spotkaniu. Potem siedzieliśmy do późna w doborowym towarzystwie m.in. Artura Jakubca, Pawła Teclafa (wreszcie poznałem! Nie mogłem doczekać się tej chwili! Kompletnie inny człowiek niż w kontakcie przez internet - tu pewnie śmieją się ci, którzy wiedzą, w czym rzecz), Igora Janika, mistrza w szachach podwodnych Michała Mazurkiewicza i Gosi, ludzi znanych ze społeczności twitchowej o pseudonimach Burciej i vonwalthoffen i wielu innych jeszcze. Noc była taka piękna, gorąca... Potem przyszedł czas pożegnań, powrotu do domu i odpisywania Pawłowi Teclafowi na discordzie o godzinie wpół do czwartej. 
W niedzielę, co było do przewidzenia, wstałem niemal nieżywy (około 10). Dobrze, że autobusy kursowały o w miarę wygodnych porach, dzięki czemu mogłem przybyć na czas (na 11) na turniej blitza. Bardzo spodobało mi się udogodnienie polegające na tym, że dzięki rejestracji przez internet i podaniu numeru telefonu na aparat przychodziły powiadomienia o losowaniach kolejnych rund i numerach stolików. Podczas partii, oczywiście, komórkę trzeba było mieć wyłączoną (gdyby zadzwoniła, oznaczałoby to natychmiastową przegraną). Nie wszyscy dotarli na drugi turniej, niektórzy nie byli w stanie (choć afterparty nie miało charakteru balangi kończącej się w dziwnych miejscach). Co ważne: podczas festiwalu nie przydarzył się żaden niemiły incydent, co bardzo cieszy, nikt nie nawarzył piwa (co najwyżej wypił). 13 rund, tempo: 3 minuty + 1 sekunda. 
W zawodach szachów błyskawicznych zwyciężył arcymistrz Igor Janik, moje wyniki były raczej średnie (wielu wyżej notowanych rywali; na plus sobie poczytuję to, że zacząłem z takowymi grać jako równy z równym, może czas wrócić do myśli o zdobyciu II kategorii?), a miejsce odległe (choć wyższe niż startowe. Poziom zmęczenia był jednak pod koniec bardzo wysoki. 
W trakcie zawodów i już po grach miałem okazję poznać szereg ciekawych ludzi (dobrze znaną mi z czatu Wiktorię; byłą mistrzynię Polski Karinę Cyfkę; jedynego męskiego arcymistrza wśród polskich kobiet - Monikę Soćko), zresztą, z żadnym z przeciwników nie mierzyłem się wcześniej. Grałem i z najstarszym, i z najmłodszym zawodnikiem (obie partie zresztą przegrałem). Ogólnie miałem bilans 6-7. Ceremonia zamknięcia dłużyła się nieco, głównie z powodu takiego, że wszyscy uczestnicy turnieju młodych talentów (odbywającego się w czterech kategoriach wiekowych równocześnie z rundami blitzowymi) otrzymać mieli nagrodę za udział (i fajnie), a każdy gracz w ogóle - pamiątkowy kubek, można też było nabyć koszulki (działał także sklepik z literaturą szachową). 
Wróciłem do domu zmęczony, następnego dnia miał się rozpocząć jeden z bardziej morderczych tygodni roboczych, jakie pamiętam, podsumujmy więc krótko ostatni okres: przełom listopada/grudnia w pracy; sobota wolna; 4 grudnia Heraski, potem tydzień roboczy i Festiwal; znów tydzień roboczy i, wreszcie, wolny weekend, kiedy senność wkradała się do wszystkich części ciała. Ale było warto. Lepiej dużo działać i mieć potem co wspominać niż tylko czytać relacje w milczeniu. I zawsze dobrze poznawać różnych ludzi (mam nadzieję, że będzie ku temu jeszcze wiele okazji). 

Nieoficjalnie wiadomo, że pojawił się koncept zorganizowania II edycji festiwalu za rok. Myślę, że to świetny pomysł, Gliwice, Śląsk zasługują na dużą imprezę szachową, integracja ludzi z różnych środowisk jest pożądana, miło poznać ciekawych ludzi i z czołówki rankingów, i tych amatorsko przesuwających bierki. Gratuluję organizatorom pomysłu i realizacji, spisaliście się znakomicie! 
To pisałem ja, moderator czatów szachowych kanałów youtubowych, twitchowych i discordowych od blisko już dwóch lat. Do poczytania wkrótce! 

P.S. Na pewno, jak zwykle, o czymś zapomniałem wspomnieć. 

Zaprezentowane tu zdjęcia są mojego autorstwa. Kto chce zobaczyć więcej fotografii z imprezy, powinien wejść na facebookowy profil arcymistrza Zbigniewa Paklezy, gdzie znajdzie całe mnóstwo obrazów. 
Sam nie wykonywałem zbyt wielu zdjęć, ponieważ grałem, a w trakcie przerw rozmawiałem lub odpoczywałem. A potem mi się zbytnio nie chciało. 

Zwykła szachownica

Sala gry, z tyłu widać nagrody, które otrzymali najlepsi gracze

Nie jestem łowcą autografów, ale skoro nadarzyła się okazja do porozmawiania z kilkoma ważnymi postaciami na polskiej scenie szachowej, to i o podpisy poprosiłem. U góry: Igor Janik i Michał Mazurkiewicz, u dołu: Karina Cyfka i Monika Soćko. 


Szachownica wykorzystywana do transmisji przez internet (widać podłączone wtyczki)

Ceremonia wręczenia nagród uczestnikom Turnieju Młodych Talentów



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz