Translate

niedziela, 9 lutego 2025

Giżycko w wierszach. Zderzenie dwóch poetyckich światów: Elżbiety Szczepkowskiej i mojego

Odyseja Poetycka 2025 w Warszawie Mariusza Głąba, Magdaleny Zybowskiej i Danuty Chyły dostarczyła nam wielu wrażeń. Między innymi pojawiła się możliwość skonfrontowania twórczości własnej z utworami innych literatów. Postanowiłem dokonać takiego zderzenia dwóch światów poetyckich - obecnej na spotkaniu w ochockiej Klubokawiarni Życie jest fajne działdowskiej poetki Elżbiety Szczepkowskiej i własnego. Przedmiotem naszych rozważań będzie dzisiaj obraz bliskiego mi mazurskiego miasta Giżycka. Zapraszam! Giżycko - miasto w granicach Polski od roku 1945 (wcześniej Lec, niem. Lötzen), w samym centrum Krainy Wielkich Jezior Mazurskich (między ciepłym, wakacyjnym Niegocinem a chłodnym, skłaniającym do przemyśleń  Kisajnem). Miejsce słynące jako centrum letniego wypoczynku, żeglarstwa, z wieloma atrakcjami turystycznymi jak zabytkowa wieża ciśnień przekształcona w muzeum z tarasem widokowym, odrestaurowany schron bojowy (mnie się średnio podobał), zwodzony most obrotowy nad Kanałem Łuczańskim, dawna pruska twierdza Boyen i inne... 
Dla mnie - od lat miejsce letniego wypoczynku (znam i takich, którzy lubią spędzać tam czas zimą), spokoju od wielkomiejskiego świata (przede wszystkim na Mazurach jest czym oddychać, czuć świeże powietrze) i spotkań rodzinnych. Malownicze, lekko pagórkowate okolice zachęcają do przyjazdu i zostania na dłużej. 
Kilka tygodni temu przebywałem w Warszawie-Ochocie na imprezie krakowskich poetów Mariusza i Magdy Odyseja Poetycka 2025. Spotkałem tam m.in. działdowską poetkę Elżbietę Szczepkowską, której zbiorek udało mi się pochwycić i zagłębić się w jego zawartości. Wśród znajdujących się tam utworów znalazłem i taki pod tytułem Giżycko. Wiersz regularny, tyle że prawie bez dużych liter, rymowany, rytmiczny. Opowiada on o podróży rodzinnej do Giżycka podszytej smutkiem - męża peelki już nie ma. Piękne krajobrazy, zapachy towarzyszą bohaterce. Kontrastują ze sobą miłość spotykanych zakochanych par i melancholia wdowy. Ożywa woda: jako wielka siła natury radzi, by się pogodzić z losem, a zachować w pamięci miłe chwile - miłość nadal miesza tu życzliwie. Miesza, żeby kociołek życia gotował się dalej. I smakował. 

Giżycko
(...)
wybrałam się do Giżycka z rodziną
aby odnaleźć wspomnienia i siebie

słońce refleksy kładzie na jeziorze
w powietrzu zapach już późnej jesieni
płyną miłości wspomnienia - mój Boże
męża już nie ma i nic się nie zmieni

nadal w tym mieście widzę zakochanych
jak spacerują w sobie zanurzeni
sercem i duszą miłości oddani
a blaskiem słońca są wręcz opleceni

a nad kanałem woda cicho szemrze
o swoim mieście mieszkańcach i łodziach
wnet mówi do mnie tu miłość nie drzemie
na twoje smutki czasu trochę szkoda

zobacz jezioro faluje leniwie
wspomina wasze bytowanie w lecie
a miłość nadal miesza tu życzliwie
Giżycko słynie z miłości uniesień

***

Postanowiłem "doprowadzić do spotkania" Giżycka z moim Latem nad Kanałem Giżyckim (pisałem o nim wcześniej tu i tu), opowiadającym o urokach położonego między jeziorami miasta. Piękno krajobrazu i zabytków łączy się w nim z odprężeniem u podróżnego. Myśl krystaliczna jak płatek - ideał w pracy twórczej. 

Lato nad Kanałem Giżyckim
Lato nad brzegi Kanału, 
zwanego od miasta Giżyckim,  
chłód znad Kisajna przywiało. 
Zlatują się mewy, rybitwy. 

Błyszczy w oddali zameczek, 
czerwony od cegieł krzyżackich. 
Od lat tu stoi, a przecież
miast wojen dziś mamy wakacje. 

Dalej most sławny się kręci, 
poprzecznie do drogi za miasto. 
Widok zostaje w pamięci, 
bo jeden jest taki: nasz własny. 

Lato na brzegach Kanału
w powietrzu unosi tęsknotę
bliską baśniom i czarom, 
realną jak wiśnia nad płotem. 

Słońce powoli zachodzi, 
kieruje podróżnych ku molo. 
Starzy się bawią i młodzi, 
w tle keyboard przygrywa wesoło. 

Czasem się uda usłyszeć
beztroskie westchnienia i szepty. 
Czasem wsłuchuję się w ciszę: 
tu życie odbiera recepty. 

Wschodzi noc jasna, perlista, 
a woda się mieni granatem: 
oddech jak dusza jest czysty, 
a myśl krystaliczna jak płatek. 
26.08.2020/24.09.2020

Mam jeszcze kilka podobnych pomysłów. Zawędrujemy jednak wtedy znacznie bardziej na południe. 
Patrzę na zdjęcie ze szkicownika poniżej i przypomina mi się popołudnie spędzone z moim wujem, który akurat w tym samym czasie co ja przybył do Giżycka. Siedzieliśmy na molo i jedli lody. I było pięknie. 


Dziękuję za uwagę i do poczytania! 
Dajcie znać, czy podoba Wam się taka formuła! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz