Translate

piątek, 7 stycznia 2022

Coś się kończy, coś się zaczyna, czyli podsumowanie roku 2021 i nowe plany

Nadeszła pora podsumowania roku ubiegłego, który płynnie przeszedł w rok obecny. Pod wieloma bowiem względami sytuacja jest podobna, plany i problemy kontynuują swój bieg, dookoła ci sami ludzie, te same głosy, życie to zwalnia, to znowu przyspiesza i tak ciągle. Pod innymi wiele się zmieniło - dla każdego będzie to co innego; w wymiarze ogólnym... stop! Nie chcę, żeby ten blog stał się blogiem politycznym, dlatego tematu, którym żyje dziś cały świat, tutaj nie będzie, każdego pozostawiam z myślami w tej kwestii samego, zamieszczę tylko kilka zdań dotyczących stosunków międzyludzkich. W wymiarze ogólnym najważniejsze było, moim zdaniem, zwrócenie się wielu ludzi w stronę swoich wnętrz, w stronę swoich potrzeb przy jednoczesnym poświęceniu większej ilości uwagi innym ludziom (co widzę po swoim najbliższym otoczeniu). Patrzymy na siebie inaczej. Dla mnie osobiście rozwój społeczności szachowej i związany z tym rozwój własny, nowe próby literackie, nowe kontakty z ludźmi sprawiły, że nie będzie już tak, jak było wcześniej. Będzie, mam nadzieję, lepiej. Wybór i opis subiektywny, dla mnie, o mnie i dla Was! Ten rok upłynął - jak myślę - znacznie spokojniej niż poprzedni, aczkolwiek podskórnie narastająca nerwowość stopniowo stawała się coraz trudniejsza do wytrzymania (mówię tu ogólnie o relacjach z ludźmi, z którymi miałem do czynienia, wiele osób według mnie mocno zamknęło się w sobie i tak naprawdę nie wiadomo, co myślały, co czuły i nie wygląda to dobrze). 
Nachodzi mnie taka smutna refleksja, że w gruncie rzeczy niewiele się zmieniło - podskórnie czuję, że wiele kwestii nie zostało w żaden sposób wyjaśnionych/rozwiązanych, dalej patrzymy na siebie wilkiem, wcale nie zmieniliśmy się pod względem zwyczajów i postępowania, w licznych sytuacjach tylko udajemy (choć i tak jest to lepsze niż postawa "nie będę udawał, że nie jestem chamem" i obnoszenie się z nią, która jest coraz popularniejsza) i tylko czekać, aż maski dosłownie i w przenośni opadną. Tutaj raczej nie jestem optymistą. 
W pewnym sensie boleję nad tym, że nie udało mi się poświęcić tak wiele uwagi kulturze, jak bym chciał. Chociaż... w dużej mierze niedostatki w tej materii zrekompensowały mi szachy (i tu się zastanawiam: człowiek potrzebuje działać. Musi być zaangażowany w coś, co pochłania jego energię, inaczej zaczyna się dziać coś niedobrego. W moim przypadku uwaga skoncentrowana jest na polskiej społeczności ludzi zainteresowanych szachami. 
Wydarzenie (pojedyncze) roku? Chyba wyjazd do Krzywogońca z przygodami, dziwaczną podróżą pociągiem, pięknymi widokami, piękną scenerią twórczości poetyckiej, muzycznej i ludowej (w tym: kulinarnej). Impreza ta pokazała mi jedno: to, że nie brakuje ludzi, którzy cenią sobie piękno, radość życia, chcą i potrafią się bawić, uczestniczyć w akcjach publicznych i jest ich wciąż całkiem dużo (w sumie to można przełożyć i na zawody szachowe, tam też udziela się całe mnóstwo ludzi). I najważniejsze: wzbudziła po dłuższej przerwie ponownie chęć do działania w sferze publicznej. I ta chęć mnie od tamtego czasu nie opuściła. 
Mogę też wspomnieć o wszelkich aktywnościach związanych z działalnością Wydawnictwa św. Macieja Apostoła. Dużo z tego, o czym piszę, pojawiało się już na tutejszych łamach, więc tylko raz jeszcze wspominam. 
Potrawa roku? Hmmm... mmmm... bigos! Bigos mniam! (śmiech do łez!) A już bardziej poważnie: dzięki temu, że pokaźna część aktywności ludzkich skoncentrowała się w ostatnim czasie w Internecie, mogłem tam poznać szereg bardzo ciekawych postaci (dzięki działalności wśród szachistów i widzów szachowych). Niektóre z tych znajomości zaczęły się już przenosić do realnego życia, mam nadzieję, że coś z tego wyniknie, że spotkań będzie jeszcze więcej, że pozwolą one scementować, rozbudować i powiększyć zasięg społeczności, że uda się podwyższyć umiejętności szachowe, że będzie to działało przez długi czas i ten płomień będzie wciąż płonął. 
Tutaj na pewno należałoby wymienić szereg postaci tworzących te grupy zainteresowania szachami (kanały w serwisie YouTube Polskiego Związku Szachowego, KingsOfChess, Marianczella, Pana Szachusia itd., ludzi tworzących serwery discordowe (zwłaszcza KingsOfChess, Marianczello Club, Szachydlapoczątkujących) jak trzej szachowi Królowie (ładne nawiązanie do mijającego właśnie święta, prawda?), człowiek-upiór słowiański, człowiek-wspomniana wyżej potrawa, człowiek-roślina, reprezentacje Wielkopolski, Pomorza czy też Lubelszczyzny, a nawet Polonii (że pozwolę sobie nie mówić bezpośrednio o nazwiskach czy nickach; tym bardziej, że to ma żyć swoim życiem, niekoniecznie trzeba o tym pisać), długo mógłbym wymieniać, ale nie o to chodzi, by pisać o tym elaborat. W każdym razie: zawsze dobrze jest spotkać ludzi o wspólnych zainteresowaniach, z którymi przebywanie rozwija i ciągle dzieje się coś ciekawego. 
Proces roku? Proces izolowania się ludzi od siebie. Przyglądam się tym, z którymi na co dzień się spotykam i mam wrażenie, że nadajemy na coraz to innych falach. Nie rozumiem tego i nie spróbuję tego tłumaczyć, bo wiele spraw się na to nakłada: choroby, samotność, mocno różniące się światopoglądy (tradycyjny i nowocześnie radykalny), te trzy głównie, generalnie, jak widzicie, ten mijający rok maluje się raczej w posępnych barwach i każdy, kto się przyczynił do tego, że jego obraz wygląda nieco radośniej, zyskał w moich oczach. 
Najpiękniejszy wyjazd? Najciekawsze miejsce? O Krzywogońcu była już mowa wyżej, myślę, że warto tu raz jeszcze wspomnieć o Wiśle i okolicach, urokliwych, niskich, zanurzonych w górskim lesie kaskadach Wisły i Olzy, Jeziorze Czerniańskim, uliczkom w mieście, willi w stylu japońskim... Pięknie jest.  
Odkrycie roku? To, że potrafię udzielać się na forum dużej społeczności przez dłuższy czas, że potrafię wśród tych ludzi forsować swoje pomysły i kształtować jej obraz. Oczywiście, skala całego przedsięwzięcia nie jest póki co duża, ale mam nadzieję, że będzie cały czas rosła i to na różnych polach. Mam w planie coś, czego jeszcze nie było, co zapewne przyniesie wymierny efekt za dwanaście miesięcy, ale ten styczeń jest jeszcze taki odległy...
Kwestię dzieła roku pozwolę sobie zawiesić, tematy literackie, filmowe i jeszcze inne wrócą niedługo w jednym z najbliższych wpisów. Tu napiszę tylko, że moją uwagę przyciągnęła twórczość o aurze nieco baśniowej, prezentująca lepszy świat i dodająca siły do działania. 
Powiedzenie roku? Wybór był duży, ale pytanie: przyznać się: kto łobuzuje? i określenie "łobuz", będące w gruncie rzeczy tak łagodne, jak dosadne, zostaną pewnie ze mną na długo. 
Jednym ze zjawisk, które najbardziej nie podobały mi się, jest kiepska koncentracja i nieumiejętność skupienia się na dłuższą metę na tym, co robię. Mam nadzieję, że uda mi się przełamać. 
O jakichś większych rozczarowaniach trudno mówić, generalnie to, co się miało udać, to się z grubsza udało, efekty czasem są nawet lepsze niż się tego spodziewałem. I oby tak zostało. 

Pora powiedzieć kilka słów o tym, co się działo na blogu. Odwiedziliście go 1826 razy, w tym 122 razy 14 września, w dniu publikacji posta o symultanie szachowej ze Zbigniewem Paklezą (którą wielokrotnie reklamowałem na portalu YouTube czy discordzie). Zbyszek przyciąga uwagę, całkowicie zasłużenie zresztą, to bardzo barwna postać, która rozwijała swoją działalność przez cały ubiegły rok - i życzę mu, żeby skala jego przedsięwzięć, zasięg i sukcesy były jeszcze większe. 
Pozwoliłem sobie pominąć wszelkie nagłe przypływy popularności, które trudno w sensowny sposób wytłumaczyć. Najpopularniejsze wpisy? Oto one: 

2. "Moje nic jest wielkie i kolorowe..." - o pokłosiu konkursu poetyckiego Wydawnictwa św. Macieja Apostoła
3. Hity internetu - o zjawiskach internetowych nagle zyskujących wielką popularność
4. "Na widok kominiarza za guzik chwyć..." - o książce antymagicznej Wydawnictwa św. Macieja Apostoła
5. Czar Krzywogońca - o poezji w Borach Tucholskich

Jak widać po powyższym zestawieniu, największą popularnością cieszyły się wpisy związane z życiem społeczności, w której się udzielam lub też prężnie działającej, gdzie łatwo można dotrzeć. Wszystko są to wpisy związane z życiem kulturalnym w Polsce. W tym roku postaram się, żeby takich notek było więcej. Będzie trochę o podróżach, trochę o sprawach, które mnie zajmują. Cieszę się, że jest Was tak wielu, że jest dla kogo pisać, zostańcie tutaj ze mną, a razem przeżyjemy jeszcze niejedną przygodę. Co czeka nas wkrótce? Napiszę o filmie, który niedawno obejrzałem i odczuciach z nim związanych, ogólną refleksją, o książkach, wkrótce też odwiedzimy jedną z najbardziej znanych polskich miejscowości. Ale to już w lutym. Dziękuję Wam, że jesteście tu, że czytacie, że komentujecie, że razem coś wspólnie tworzymy. Do poczytania! 

Zdjęcie mojego autorstwa, z mijającego roku, pokazujące, że nadal może być pięknie, kolorowo i inspirująco. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz