Translate

sobota, 14 maja 2022

"Oczy miłości". Pokłosie XII Konkursu Jednego Wiersza Wydawnictwa św. Macieja Apostoła

W dniu dzisiejszym, 14 maja, w dzień wspomnienia świętego Macieja Apostoła, w lublinieckim Wydawnictwie jego imienia ukazało się pokłosie XII Międzynarodowego Konkursu Jednego Wiersza o Puchar Wydawnictwa św. Macieja Apostoła pt. Oczy miłości. Jak już wspomniałem kilka dni temu, spotkał mnie zaszczyt zdobycia głównej nagrody. Zapraszam na podróż w głąb świata poetyckiego tworzonego i sprawnie kierowanego przez niestrudzonego animatora życia kulturalnego w Polsce, Redaktora Edwarda Przebieracza. 
W tegorocznej edycji konkursu wzięło udział 48 twórców z całej Polski i nie tylko (znajdziemy też twórcę działającego w Holandii). Tytuł pokłosia zaczerpnięty został z religijnego wiersza jednego z autorów - ks. Adama Ryszarda Prokopa mówiącego o obecności Boga w życiu człowieka, o samoświadomości i małości. Książka zawiera utwory poetyckie rozmaitej formy i treści, przeważają wiersze wolne, nieregularne, nierymowane, wstęp autorstwa jurorki - dr Izabeli Lachowskiej oraz posłowie - pierwszą część wykładu dr. Marka Mariusza Tytki pt. Strofika (strofy i układy stroficzne) w poezji religijnej (dydaktyka literatury) - część pierwsza studium
Po raz czwarty wziąłem udział w poetyckich zmaganiach (czwarty z kolei). Widać, że w środowisku twórczym zgromadziła się grupa ludzi działających w podobny sposób, których nazwiska wielokrotnie już przewijały się w spisach treści książek. Dla porządku dodam, że II nagrodę zdobył Pan Dariusz Karabela ze Szczytna, a na III miejscu uplasowała się Pani Bernardyna Banaś - również ze Szczytna. Wśród uczestników możemy ujrzeć także m.in. laureatów poprzednich edycji - Pana Łukasza Wilczkowskiego z Kielc oraz Panią Annę Magdalenę Filipiak-Matras z Puław. 
Oczy miłości zostały bardzo ładnie wydane - 104 strony tekstu w miękkiej, kolorowej okładce, a wewnątrz czarno-białe grafiki niezrównanego Leszka Freya-Witkowskiego. Poręczny format A5, estetyczny wygląd (czcionka, obrazy) zachęcają do sięgnięcia po omawiany zbiorek poezji. 

Pozwolę sobie zamieścić tutaj fragmenty wierszy, które szczególnie mnie ujęły. Po pierwsze, Moja wielka małość wspomnianej już wyżej Pani Bernardyny Banaś ze Szczytna: 

"A ja myślałam, że to ON wyzwoli mnie od ...
Panie, czy mnie widzisz? 
Czy słyszysz? 
Ucisz wicher emocji. 
Ukołysz głos żalu. 
Ożyw moją niemoc. 
Mów, Panie, bo sługa Twój słucha. 
A może nie - milczenie też ma moc. 
A cisza budzi sumienie. 
...wciąż grzeszę brakiem pokory i zaufania
...to takie trudne żyć na Twój obraz i podobieństwo. 
Jestem aż człowiekiem... 
ale moja małość jest tak wielka, 
że nie potrafię niczego Ci zaręczyć 
ani obiecać na pewno". 

Po drugie - Pan Bóg śpi na Warmii Pana Stanisława Piłata z Olsztyna (warmińskiego): 

"I odtąd gości Boga warmińska kraina, 
To kapliczka przydrożna, to jeziorna trzcina. 
Czasem krzak w środku pola lub myśliwski domek. 
Albo łąka wśród lasu, barwna od poziomek. 
A skwar, który przynosi zawsze letnia pora, 
Schłodzi zimny cień lasu, wietrzyk znad jeziora. 
Bo Kirst w tytule książki nieprawdą nas karmi: 
"Bóg nie śpi na Mazurach, Pan Bóg śpi na Warmii". 

Po trzecie - Dostrzec Pani Izabeli Durmy z Lublina: 

"Dostrzec Boga w człowieku, jak Vera Ikonę, 
odnaleźć to piękne odbicie choćby i przysłonione
grzechem, słabością, ukryte przed światem, 
traktujmy zawsze bliźniego, jakby był naszym bratem". 

Jako się rzekło, I miejsce w konkursie przypadło mnie za utwór Modlitwa człowieka na rozdrożu - trzynastozgłoskowiec nierymowany, podzielony na sześć części. Dwie pierwsze opowiadają o wątpliwościach człowieka dotyczących obecności Boga w jego komplikującym się życiu, trudnościach, jakie napotyka na swojej drodze i sensowi tej wędrówki. Dwie następne przedstawiają człowieka na tle życia, a raczej marazmu miasta i jego obserwacji przyrody, która przynosi nadzieję na lepsze. W dwóch ostatnich nasz bohater liryczny czuje się wzmocniony, jego siły życiowe wzrastają, rusza do walki o lepsze miejsce w świecie będąc przekonanym, że nie jest sam. 
Inspiracje do napisania tego, co tu mówić, rozbudowanego wiersza czerpałem ze źródeł wielorakich. Niemało pomysłów przyszło mi do głowy podczas słuchania popularnych (i mniej popularnych, a zwłaszcza sandrowych) piosenek - muzyka jest ważnym czynnikiem sprzyjających napływaniu nowych pomysłów. Nastrój się udziela, słowa, głosy, wspomnienia same się budzą. 
Pamiętam też, jak któregoś styczniowego ranka szedłem przez śpiące jeszcze miasto, w którym jedynym źródłem światła było sztuczne oświetlenie. Ujrzałem pod jedną z lamp kawkę i pomyślałem sobie: bez względu na ogłaszane przez ludzi stany wyjątkowe, choroby, zagrożenia, ptak sobie żyje i kieruje się myślą o tym, by przeżyć. I w sumie coś w tym jest: dobrze jest, mając świadomość sytuacji zewnętrznej, nie ulegać jej i starać się dodać do otaczającego świata jakąś wartość, zbudować swój własny, mały świat. 
Różne drobne incydenty, jak kwestia pogubienia szlaków w górach, obserwacje, jak zamieranie beskidzkich świerków, bieżące wydarzenia i echa zainteresowań także są w utworze widoczne. Wątek religijny, kwestie wiary są istotne, ich rola w dużej mierze polega na wytworzeniu specyficznej aury. 
Nie sądziłem, że potrafię napisać tak długi utwór, który byłby spójny, a jedna część wynikała z drugiego. Zawsze warto próbować stworzyć coś, co przerasta autora. 

Poniżej zamieszczam Modlitwę człowieka na rozdrożu: 

I
Odwieczny Przewodniku, dokąd mnie prowadzisz?
Ku litej, skalnej twierdzy dającej schronienie
czy przez ruchome piaski, gdzie giną modlitwy?
Dokąd chcesz mnie zawieźć, dlaczego wciąż milczysz?
Czy przejmujesz się ślepcem błądzącym po nocy
bezkresnej pełnej strachów, po dzikich bezdrożach?
Jesteś gdzieś tam, w oddali, a tutaj, na ziemi,
coraz trudniej jest walczyć. Czy słyszysz, jak wołam?

Ja żyję!

II
Niegdyś ktoś mądry głosił, że dla bożych dzieci
jesteś światłem i drogą, istnieniem i życiem.
Szedłem posłusznie ścieżką, którą mi wskazałeś,
nie wiedziałem, że sprawdzisz, czy zniosę jej ciężar.
Mam być twardy jak dąb i giętki jak wierzba,
ale czuję się jak świerk – kruchy i łamliwy!
Wzywam Twojej pomocy – czy słyszysz, jak wołam?
Odezwij się, gdy marznę w szalejącym ogniu!

Jestem wściekły, bo milczysz, jak gdybyś był winny
bezlitosnym chorobom, nieodległej wojnie,
rozpadaniu się więzi niczym Bóg okrutny,
który karze niewiernych - proszę, odezwij się!

III
Ciemność, styczniowe miasto, zacina śnieg z deszczem.
Piąta, ruch niemal zamarł, czasem słychać kaszel.
Ludzie siedzą pod wiatą jak szachowe króle,
oczy przymknięte, książki, chowają się w maskach.
Marazm, jedynie radio wciąż wrzeszczy w obłędzie
liczb, martwych dla niewinnych, niewinnych dla martwych.
U stóp słyszę skrzek kawki: nie dla niej restrykcje,
bacznie lustrując przestrzeń zdaje się ogłaszać:

ja żyję!

IV
Zwalniam kroku i myślę, aż wreszcie przystaję.
Z ciemności nagle wyszedł promyk zrozumienia:
w pustym życiu newsami zagubił się sąsiad,
brat, siostra, a ptak? On wie, dokąd leci, za czym.
Myśli, jesteś jak oczy stalowo-zielone
kota, które wołają: podążaj za światłem.
I idę za ich blaskiem, ukochaniem ducha
wszelkich sprawczości, on jak najlepszy przyjaciel.

Zostawiłem za sobą smutki i obawy,
jestem gotów na nowe, chcę znów być podmiotem,
a Ty mi w tym pomożesz. Choć nie znam kierunku,
wiem, że schodzę z rozstajów nonsensu i pychy.

Ja żyję!

V
Nie muszę się przejmować odległym kosmosem,
gdy sam tu świat współtworzę, widma zmilczę, przyszłość
w płomiennej jak liść żółci i cichej zieleni
chcę rozbudzać, aż stanie obok i się przyjmie.
Dziecięcą, czystą ufność tylko w Tobie, Boże,
pokładam, że z intencji zrodzi się fundament.
Jestem zmęczony, słaby, bezwstydny w pragnieniu,
w modlitwie o bielszy świt, o czerwieńszy uśmiech.

Ale: ja żyję!

VI
Odrzuciłem stary płaszcz, wkroczyłem z nadzieją
na nieznane mi szlaki – ufnością, że z Tobą
będę silniejszy, wybrnę z największych trudności.
Kogo mi, Boże, ześlesz, jako towarzysza,
nie wiem, wierzę jedynie, że będzie właściwym.
Tam, gdzie postawię stopę, podeprzesz ją skałą
lub otulisz miękkim mchem, lub ukoisz jej ból.
Krajobraz się rozjaśnia, Słońce, widzę Cię znów!

Boże, który jest ze mną, spraw, by ta ciemność
nie wracała już więcej, żeby czujne oko
przejęło władzę od snu, barwę od jesieni.
Chłód odejdzie w niepamięć, gdy zapłonie umysł.

Jesteś!

14.02.2022


Gorąco zachęcam do zajrzenia do książki! Można ją nabyć na stronie Wydawnictwa. W tym miejscu trzeba powinszować Panu Edwardowi Przebieraczowi zgromadzenia dookoła siebie grupy twórczych, ciekawych ludzi i życzyć dalszego rozwoju działalności, dalszych sukcesów na drodze artystycznej i redaktorskiej, a twórcom - głów zawsze pełnych nowych, intrygujących pomysłów. Oby nas przybywało i oby relacje istniały nie tylko w formie wirtualnej, bo nic tak dobrze nie działa na umysł, jak spotkania i rozmowy z ludźmi. Wreszcie, żeby treści promowane przez Wydawnictwo docierały do jak największej grupy odbiorców, bo to też jest ważne. 
A sobie czego życzyć? Chyba wytrwałości w realizowaniu różnych pomysłów, bo w przeszłości różnie z tym bywało. Świat jest bardzo różnorodny i nowe idee czają się za każdym rogiem, każdym drzewem i każdym dźwiękiem. 

Link do strony Wydawnictwa: 
Strona Wydawnictwa św. Macieja Apostoła w Lublińcu
 
Zapraszam na uaktualnioną już stronę o wydawnictwach z moim udziałem:

A tu wpisy o poprzednich edycjach konkursu: 

Wkrótce spotkamy się tu ponownie, tematów do przedstawienia z pewnością nie zabraknie. Do poczytania!

Okładka: zdjęcia własne.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz